A on naprawde musi czy po prostu bierze ten nadmiar godzin?
Ciągle tylko praca i praca , muszę zostać dłużej, wrócę późno, muszę w niedziele pracować itd. Ja naprawdę rozumiem że taką ma prace i musi tyle pracować, ale już mnie to wykańcza, te ciągłe kłótnie o jego pracę , jest coraz gorzej. Mój D jest operatorem i mechanikiem koparek teraz w zimę wychodzi do pracy o 6 rano a wraca zazwyczaj ok 18-19. Nie mogę narzekać bo i tak mino pracy dużo mi pomaga przy dziecku. Wraca zje obiad posiedzi troche z małym potem idzie go kąpać karmić i usypiać i jeszcze mamy troszkę czasu dla siebie ale za to 2 dni w miesiącu wolne tylko dla nas dla rodziny to naprawe mało bo musi pracować też co drugą niedziele. Jeszcze jak ja pracowałam to nie odczuwałam tego ale teraz będąc w domu z dzieckiem brakuje mi go strasznie i tego ze tak mało czasu spędza z synem. Całą ciąże sama latałam po lekarzach, od rana do nocy w sezonie sama i sama na poród akurat miał wolne po porodzie z uwagi na to że miałam cesarke pierwszy dzień udało mu sie nie pójść do pracy ale kolejne już musiał na szczęscie teściowa przyjechała do szpitala i była ze mną aż do dnia wypisu którego też musiał pracować. Pierwszy weekend w domu z dzieckiem a on musiał wyjechać na robote zostałam sama miałam jeszcze depresje po porodowa nic tylko siedziałam i płakałam.. Czekałam tylko do tej 20 stej aż wkońcu wróci bo myslałam że oszaleje te pierwsze dni były najgorsze a trafiło się ze będe rodzić w lipcu czyli środek sezonu w budowlance.
Już do tego doszło że "straszy mnie" że sie zwolni bo nie wytrzyma tego mojego ciąśgłego czepiania sie o jego prace i pójdzie do pracy do jakiegoś zakładu na 8 godz i przyniesie do domu zamiast ok 4 tys 1,500..
Ja naprawde staram sie go zrozumiec ale nie moge opanowac nerwow jak słysze wróce później niż 18sta , szlak mnie trafia. Wiem że robi to dla nas itd ale czasami juz mi sie chce plakac.. Jeszcze w tym roku ma zamiar otworzyć swoją firmę a wtedy to już nie wiem jak to bedzie...
Boje sie ze jak tak dalej bedzie to sie rozpadnie nasz zwiazek.. Nie mogę na niego narzekac bo nas kocha i dba , nigdzie nie chodzi nie siedzi przed komputerem , pomaga mi sprzata gotuje czasem, kolacje zrobi itd.
Jak tu sie pogodzic z tym ze tak juz "musi " być ... ?
Powinnam go wspierać a nie sie kłócić... Prawda?
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 20 z 22.
Nef- niby musi zawsze tak mowi, jak np. nie naprawi czegos od razu to bedzie musiał potem po nocach siedzieć. Wydaje mi sie ze ma za duzo obowiazkow i operowanie koparkami i do tego ciagle naprawy i to sie kumuluje. Na wiosnę ponoć ma sie zająć już tylko mechaniką ale ogarnąć 4 koparki i reszte spaw zwiazanych z firma tez bedzie wymagalo poswiecenia. Nie wiem pozostaje mi czekac az sie to wkoncu wszystko unormuje.
Tak sobie mysle o Waszej sytuacji i moze faktycznie maz powinien zmienic prace ... bedzie Wam moze ciezej finansowo, ale przeciez nie pogon za pieniadzem wyznacza szczescie. Jesli to sprawi, ze bedziecie wiecej razem ze soba to warto sie nad tym zastanowic. Porozmawiajcie przynajmniej o tym ... w swoim fachu powinien cos dobrego znalezc ...
tak Nef a po pierwszej wyplacie Mamaszymcia wygoni go do starej pracy ;)
To przynajmniej bedzie swiadoma decyzja a nie z wrazenia , ze nic sie nie zmienia a ona wiecznie sama ... nie na tym chyba zakladanie rodziny polega. U nas moj maz tez moglby siedziec od rana do nocy w pracy, ale mimo to zdecydowalismy inaczej ... i wiesz co ? da sie zyc mimo mniejszej pensji ;)))
remontuja mieszkania z ekipa :)
Szukasz dziury w całym , małżeństwo nie polega na siedzeniu cały czas ze sobą i patrzeniu sobie w oczka . Tak niestety wyglada życie większości dorosłych Polek i Polaków . Ciesz się że dba o was aby wam niczego nie brakowało i pomaga jak wróci z pracy przy dziecku , większosć kobiet na forum nie ma tak dobrze jak ty .
I myśle tak jak ktoś już tu pisał że brakuję Ci po prostu samotnych wyjść do koleżanek na kawe czy do pracy . sama piszesz , że pomaga . I wcześniej Ci to nie przeszkadzało jak pracowałaś , dopiero teraz . I może twoja depresja nie do końca jest wyleczona ?