Za 20 dni zobaczę mojego męża, nie mogę się doczekać. Ktos odgórnie zdecydował, że dość samotności i mam nowego lokatora, a właściwie lokatorkę. Dziś rano ją zobaczyłam. Mignęła mi, pędzikiem spod komody do kuchni pobiegła. Mała szara mysz. W bloku na 3cim piętrze i takie cuda się zdarzają. Niestety muszę się jej pozbyć, bo stanowi zagrożenie dla Stasia, wszystkie zabawki itp musiałam wysterylizować i schować w kartonie.
Staś ząbkuje ciągle (chyba, bo pewności nie mam, ale jeśli nie to to co) i wykańcza mnie to bardziej niż jego. W takich chwilach najbardziej czuję, że brakuje mi jakiejkowiek pomocy od kogokolwiek. Ale cóż - tak widac musi byc i trzeba się ogarnąć. Mam tylko nadzieję, że długo to nie potrwa.
Jutro jedziemy na roczek do chrześniaka mojego M. Niestety nie patrzę na to przez pryzmat rozrywki, tylko raczej z obawą, że wrócę do domu umęczona, bo Staś może znów dać mi w kość. Pamiętam co było ostatnio.
Powodzenia dla samej siebie i ogólnie pozdrowienia...
Łeee fak - zapomniałam o najważnieszym - Mój synke powiedział dziś głośno i wyraźnie, po raz pierwszy MAMA i to dwa razy :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Moja też ząbkuje... 4 noce prawie nie przesapne ;/ Ale dasz radę :) i udanej imprezki :)