Będzie dobrze, wszystko wyjdzie na prostą
Dzisiaj zaczęłam się zastanawiać nad tym jak bardzo się zmieniam.. Na lepsze i na gorsze, na inne. Kiedyś myślałam, że zmienię cały świat, mogę go tworzyć takim jakim bym chciała żeby był, jak kulke z plasteliny. A świat jest zawzięty, nie zmienił się, za to ja się przeistoczyłam w kogoś innego. Nie posuwam się dalej z tymi przemyśleniami, bo nie chcę wiedzieć czy to dobrze tak czy nie. Jest po prostu i to po prostu niech już zostanie.
Z mężem już lepiej, choroba ustępuje, choć ja wciąż czekam na złe wieści, dobremu memu nie zawierzam. Bo tak to już jest, że zło przyjmuję natychmiast, bez zawahania, a dobro z niedowierzaniem i rezerwą. A przecież to drugie bardziej lubię.
Może jednak moje prośby sie spełniły. Ale tyle jeszcze jest spraw nie takich.
Wciąż proszę o więcej, a Bóg myśli z politowaniem: dam palec, a ona chce rekę.
Jeszcze miesiąc,a zakwitną wszystkie kwiaty. Jeszcze miesiąc, a będzie mi znowu wpierał, że gwiazdy to miliony anielskich par oczu wpatrzonych w bezdroża. Chcę jak cholera.
I na parapecie zakwitły mi dwa storczyki. Mam ich siedem, ale akurat zakwitły te dwa które najwięcej dla mnie znaczą. Pierwszy kupiliśmy z moim M. jak zamieszkaliśmy razem, a drugi dostaliśmy na naszym ślubie. To znaki, muszę znowu w nie wierzyć i zacząć bardziej je dostrzegać.
Statek kosmiczny miłość nadciąga, obym tylko doczekała na moim szarym peronie samotności.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
mmm..poezja...bajecznie piszesz. Pamiętaj, że tylko wiara Cię ratuje i nadzieja, która zawsze umiera ostatnia. ściskam acha...ja też stalę próbuję naiwnie wierzyć w zmianę świata i mąż się wścieka na mnie, gdy naiwnie wierzę w dobro ludzi, nawet tych, którzy mnie skrzywdzili...taki ze mnie raczek nieboraczek