Z tymi testami u nas też było podobnie, kiedy okres spóżniał sie jeden dzień mówie sobie nie robie bo nie chcę się znów rozczarować, ale 3 dnia zrobiłam bo już nie mogłam wytrzymać. Podobnie jak u was jak bardzo chcieliśmy to nic nie wychodziło a jak podeszlismy do tego na luzie bez zbędnych cisnień udało się w najmniej oczekiwanym momencie:) Wcześniej też odkładalismy dzidziusia na póżniej pobraliśmy sie 2 lata temu a znaliśmy się rok przed ślubem i podobnie chcieliśmy się nacieszyć sobą:) Pozdrawiam i dużo zdrówka dla Ciebie i maluszka
Ponieważ dołączyłam do Was już pod koniec pierwszego trymestru chciałabym go nadrobić i napisać troszkę jak to u nas było.
Pobraliśmy się 15.08.2009r. po 2,5 roku znajomości i wspólnego mieszkania. Po ślubie byliśmy zgodni, że chcemy się jeszcze sobą troszkę nacieszyć więc nie od razu będziemy starać się o dzidziusia. Magiczna barierę przekroczyliśmy w drugą rocznicę ślubu. Zdecydowaliśmy, ze zrezygnujemy z zabezpieczeń i kiedy się uda to będzie. Miałam jednak wrażenie, że same początki zestresowały męża. Dokładnie miesiąc po naszej rocznicy młodszemu bratu męża urodził się syn i to był wielki przełom. Dziecko bardzo pogodne, radosne i nieuciążliwe w wychowaniu. Myślę, że dopiero obcowanie z tym maluchem na dobre odblokowało męża i sprawiło , że szczerze poczuł pragnienie posiadania własnego malucha;)
Po pięciu miesiącach starań nadeszła chwila zwątpienia. Mąż zaczął się zastanawiać czy wszystko jest ok. Ja wiedziałam , że martwić należy się dopiero po roku starań, ale sama też nie potrafiłam ukryć rozczarowania gdy na testach widziałam jedną kreskę. Pojawił się cień rezygnacji, bo myśleliśmy, że uda nam się zrobić wszystkim niespodziankę na Gwiazdkę 2011. odpuściliśmy. Styczeń był ciężki dla męża w pracy, Często go nie było w domu, a pod koniec miesiąca wyjechał na tygodniowe targi ze swoją firmą. Jak już wrócił to się ładnie przywitał, pełen spontan (wiecie jak się ludzie za sobą stęsknią;)
Wszystko wróciło do normy, dzień jak co dzień, aż do 17 lutego (piątek), tego dnia powinnam dostać okresu, ale się nie pojawił. Nie miałam pod ręką testu , ale tym razem jakoś mi się nie śpieszyło, chyba bałam się kolejnego rozczarowania. Następnego dnia kupiłam dwa testy ,ale nie zrobiłam cieszyłam się wolną sobotą razem z mężem. W niedziele jednak nie wytrzymałam, wstałam raniutko i zrobiłam test. Wynik był natychmiastowy - dwie mocne kreski. Wróciłam do sypialni a mąż jak na rozkaz się obudził, bez słowa pokazałam mu test. Oboje byliśmy w szoku, jak chcieliśmy i myśleliśmy o tym w kółko to się nie udawało, a jak temat zszedł na dalszy plan to od razu taki psikus;) Mężowi od razu Ego urosło ;)
Pierwszy telefon wykonałam do swojej mamy, a wieczorem szliśmy z wizytą do teściów z okazji ich rocznicy ślubu. To dopiero mieli prezent. Szczególnie teść okazał radość i zaraz zaczął obdzwaniać rodzinę i się chwalić, bo teściowa zachowała się jak zimna ryba :( nawet banalne gratuluje nie przeszło jej przez gardło.
Dwa Dni później byłam już u ginekologa, Moja Pani doktor ma USG w gabinecie więc od razu potwierdziła, ze jestem w ciąży.
I tak od 19 lutego 2012 żyjemy ze świadomością, że będziemy rodzicami ;)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
kochani gratulacje :)
znam to zwątpienie i ta radość ja juz wie się ze jest dzidziuś
Witam przyszłą mamusię i gratulacje :))