Należę do osób, które strasznie boją się dentysty, ale w ciąży nie ma przeproś, trzeba schować strach do kieszeni i dla dobra maleństwa brać się za zęby.
Dziś "wyeksmitowali" mi z dziąsła korzenie po zębie, żeby się nie zrobiło z tego jakieś zapalenie, bo jeszcze by tego mi brakowało, zeby maleństwu zaszkodzić.
Samego zabiegu się nie bałam, bo wiedziałam, że oddaję się w rece świetnego chirurga, a znieczulenie dla ciężarnych jest tylko minimalnie słabsze, ale dodawali mi go w trakcie zabiegu jak tylko coś zabolało.
Bałam się tego co będzie potem, bo nam ciężarnym wolno tylko paracetamol ,a ja po rwaniu jechałam zawsze na ketonalu forte. Lekarz mnie jeszcze poinformował , ze gdyby APAP mi nie pomagał, to mam do niego przyjść zamiast się faszerować większą dawką, bo on ma swoje sposoby żeby mi ulżyć w bólu ;)
Powiem Wam jednak, że się mile zaskoczyłam, Jestem już 4h po zabiegu, a ból zamiast rosnąć maleje (odpukać) :D i jestem bez tabletek, bo lekarz kazał brać tylko jak będzie bardzo bolało. No i z przyjemniejszych rzeczy, można jeść lody na obkurczenie dziąsła i zmniejszenie krwawienia, bo farmakologicznie w ciąży nie można.
Za tydzień idę na zdjęcie szwów, to ułożymy dalszy plan leczenia ząbków, żeby do końca ciąży obyło się bez niespodzianek ;)