Jaki slodki noworodek, jestem tu dopiero od jesieni, wiec nie widzialam wczesniej tych zdjec...Ja czesto mysle o tym ze on nic z tgeo wszystkiego nie bedzie pamietal i ktoregos dnia moze sie stac obcym chlopakiem, ktorego ciezko bedzie zrozumiec, a byl naszym slodkim bobasem:( No ale nie ma co sie za bardzio wtapiac w taka melancholie, moze sie uda tak wychowac ze sie nie oddalimy zbytnio ktoregos dnia...
Minął magiczny rok, nie do powtórzenia już w taki sam sposób. Magicznie upłynął każdy dzień, każdorazowa wymiana uśmiechów, pojawienie się w buzi zębów, a to leży a to siedzi a to stoi.. i tak samo ja jako matka przchodziłam te samiutkie etapy. I wydawać by się mogło, że teraz będzie lżej. Nie jest to wcale powiedziane.. teraz będzie już tylko bardziej odpowiedzialnie. Przez cały rok na co kładłam nacisk? Na to by być odpowiedzialnym wobec swojego dziecka, by ponosić odpowiedzialność swoich czynów. By odpowiedzialnie zasiewać w dziecku ziarna, by rosły w nim dobre wartości. I póki co na swoją odpowiedzialność biorę to, że rozpieszamy tego małego Loczka, ale i na swoją odpowiedzialność biorę, że drugiego takiego wesołka nie znajdziecie tak prędko. Po roku czasu, stwierdzam, że dzieciaki pociagają w nas za taką dźwignię, która uruchamia rozruch czułości, aprobaty, empatii - jednym słowem miłości. Ich kruchość, jest ich wiernym towarzyszem, ich delikatność, ich tabula rasa, którą każdego dnia zapisujemy wspólnie - to wszystko czyni ten rok magicznym. Wreszcie doświadczyłam zapisywania nowej historii na łamach swojego życia.. pomogłam trzymać kredę..
Widzę w nim nas od początku - to piękne, kiedy dziecko rodzi się z niepowtarzalnej miłości, wytrwałej jak skała, na której udało się postawić solidny dom.
Jestem i nie jestem z siebie dumna. Na pewno jestem dumna z Marcelego, rośnie i dzielnie znosi co dzień coś nowego, wytrwały badacz świata, pochłaniacz emocji ściskający je w jednej malutkiej swojej dłoni - to tak (nie) wiele.
Jest już maleńkim chłopcem, a ja dojrzewam razem z nim, dojrzewam do tego by zmierzyć się z naszą przyszłością, w której wiem, że kiedyś nas opuści. Zbieram jego rzeczy do kartonu by w późniejszym znacznie wieku, przy podniesieniu wieczka zrozumiał kim dla nas był za całe życie..
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
ten wpis powalił mnie na kolana. majstersztyk. nie śmiem więcej napisać, bo moje słowa nie będą nic znaczyły!
Cieszę się, że Twój blog jest w polecanych. Uwielbiam Cię czytać.
W końcu Admin wrzucił blog do polecanych,zawsze miło sie go czyta:)
Piękny rok z Marcelkiem za Tobą a pomyśl ile jeszcze przed Wami:))))
Pozdrawiamy!!
Piękny dojrzały wpis... odpowiedzialność za istnienie drugiej istoty to poważne zadanie, życzę Ci-Wam kolejnych magicznych lat!