Cieszę się Paulinko, że zaczęło się układać :) Trzymam kciuki za Wasze szczęście i za malutką Fasolijkę. Udanych wakacji życzę Waszej czwórce.
I wielkie całuski oczywiście dla Marcelka

Świecie,kręcisz się dookoła dzień za dniem, noc za nocą. We mnie rośnie życie, we mnie rośnie nadzieja, że ze wszystkiego da się wyjść obronną dłonią.. że dłoń się pojawi w chwili zwątpienia, pomoże wstać, pomoże wierzyć w naprawczą moc. Odkąd żal swój wylałam, obawy we mnie rosły jak szalone, pojawiło się zwątpienie, że ... że mój ethos Farbena upadnie. Że to wszystko w co wierzyłam to tylko moje brednie w które wierzyłam niedościgle... myślałam, że nikt tak nie kocha jak ja, że nikt tak nie kocha jak Farben - że są na tym świecie powody do dumy, a jednym z nich jest przestrzeń w miłości pomiędzy nami... Jak czuć się można, gdy wiara przestaje mieć podstawy, tym prościej przecież wierzy się kiedy wiara jest blisko prawdy, tym trudniej kiedy się z nią mija.. I chyba to najbardziej bolało, że pomimo wiary, pomimo odwiecznego uczucia, że to co nas spotkało jest jedyne, jest jedyne prawdziwe - że to wszystko mogło mi się tylko wydawać?! Jestem dziś po kilkudniowej rekonwalescencji - mój mąż chyba zaczął w końcu czytać w moich myślach. Zobaczył być może jak bardzo mi smutno, jak bardzo mi żal, jak bardzo byłam w ostatnim czasie niekochana... jak bardzo samotna - jak bardzo bez niego.
Przychodzi teraz do mnie, pomaga, pyta i przytula, przypomina.. wierzę, że przetrawił swoje - ta druga ciążą to nie jest dla nas prosty życiowy temat. Dla niego tym bardziej, wiem to. Ale gdyby nie przestał być taki obcesowy to zaczęłąbym usychać w kącie, w cieniu drugiego dziecka. A przecież ja je tak kocham, tak na nie czekam - i tak byłoby mi przykro gdybyśmy nie potrafili udźwignąć jego ciężąru wspólnie - a co dopiero w samotności pod jednym dachem! Wierzę, że wszelkie odmiany stanów zostaną już pogrzebane, że przyjął co ma być - że pokocha bardzo mocno.
W piątek nawieczór wyjeżdżamy w podróże wielkie - kocham morze. Wszystko jakoś się układa pomimo wielkiego mojego pesymizmu - uda mi się spakować wszystkich i nie stracić reszty nerwów mam nadzieję wielką. No a Marceli zobaczy morze... już nie z brzucha - ale po jego drugiej stronie. Plany w kierunku Gdyni - przełamiemy wirtualne bariery :) świat musi być piękny, skoro już się tak kręci - dzień za dniem, noc za nocką..
Dziwnówek 2011 - Marceli 14tc.
Dziękuję za słowa otuchy z Waszej strony, wiecie jak wiele dla mnie znaczy Farben. Bez niego jestem nikim - tak po prostu. Bez tej miłości byłabym nikim.
Cieszę się Paulinko, że zaczęło się układać :) Trzymam kciuki za Wasze szczęście i za malutką Fasolijkę. Udanych wakacji życzę Waszej czwórce.
I wielkie całuski oczywiście dla Marcelka
Kasia, to samo płynie pod palce, na kwiaturę, na ekran - ale dziękuję za słowa uznania i komplementy.
Z Kamilką oczywiście :D - bliżej nam do Świnoujścia jak do niej, ale być może taką okazję będziemy miały raz w życiu (co prawda to mam nadzieję, że nie raz w życiu!) Marceli na pewno nie da spokoju Alicji :P - będzie wesoło.
Pozdrówcie w takim razie dziewczyny i miejmy nadzieję, że nad tym morzem zostawicie wszystko co złe i wrócicie pełni sił dla nowej sytuacji :) trzymam kciuki:)
Bawcie sie dobrze! Przede wszystkim dobrej pogody zycze, bo to chyba jest podstwa udanego urlopu, reszta mam nadzieje tez sie ulozy:)
Kamilka stary już trzęsie porami, ale Gdynia będzie nasza nie ma co :P!
|