Super napisane- udanego urlopu!!!!!
Na pewno to znacie, macie dziecko, które wykańcza Was psychicznie i fizycznie, wmawiacie sobie, że już dłużej tak nie dacie rady, mówicie pod nosem, że jutro nie wstajecie, że nie kiwniecie palcem -niech się drze. A przyjdzie taki wieczór ( nie jeden) i przytula się do Was wykończone.. i czujecie jego zapach, czujecie moc dotykania jego ciałka, gładzenia, uspakajania, nieodpartą potrzebę bycia jak najbliżej, by czuć ciepło,słyszeć delikatny oddech zmęczonej duszyczki. Ja ciągle szukam zaczepki by przyleciał do mnie i rzuciał całusem w mamine policzko, jest takim żywiołem, że tylko takie sekundy muszą mnie zadowolić. Czasem zaklinam się na wszelkie obiekty boskie i te nie, że zostawiam ten bajzel i idę, niech sobie sami z Farbenem siedzą - zobaczą jak to jest ciągle stać nad ganiającym w kółko bąblem, który czegoś wciąż chce. Ale kiedy mi przyjdzie, że może nawet i bym poszła, to stoję i zaczynam tęsknić. Bo przecież będzie chwila kiedy przyleci i rzuci przelotny uśmiech, pogłaszcze mnie i znów rozwali włosy, pogniecie przewalając się przeze mnie, czy pościska mnie za nos, powie mama i poleci dalej. Dziecko wymagające jest, wiemy o tym doskonale, każda z nas, ale dziecko daje coś w zamian bezcennego co trudno tak naprawdę ubrać w słowo, wrzucić do pudełka z jakąś etykietą ( a na pewno nie jedną). Silna więź łączy mnie z amarcelkiem - nigdy nie doznałam tak silnych uczuć względem kogoś innego jak mój mąż. Bezgraniczna miłość, i oddanie, za wszelką cenę - priorytet stał się jakby jeden. To jak silnie mną włada ta matczyna więź czuję jeszcze teraz pisząc te słowa. Kryje się to pomiędzy żebrami. Mam syna, który potrzebuje mnie tak samo jak ja potrzebuję Jego. I niech Bóg dopomoże by nigdy nie stała mu się krzywda - i jego rodzeństwu.
Taki mój mały okruszek... troszkę już urósł i więcej się rozpycha jak ma okazję z nami spać. I choć nie lubię kiedy się rozpycha, to lubię naszą trójkę blisko siebie. Co dziennie rano trenujemy wspólne dobre rozpoczynanie dnia - wskakuje do nas i niczym na reklamach siedzimy pół godziny pod kołdrą gadając głupoty lub po prostu się przytulając. To bardzo dobre początki dnia - dają siłę do działania dalej, do ogarnięcia kolejnych nielekkich godzin. Gdyby nie one w ostatnim czasie przestałabym wierzyć w sens wielu rzeczy poprzednio napisanych..
Fasolindę zobaczę po powrocie z nad morza, pojadę na prenatalne w13tc. Jutro o 17-18tej ruszamy - 12h jazdy. Nie będzie nas dwa tygodnie. Gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować, potrzebował to niech napisze do Kamili ona podeśle do mnie sms. Choć w zasadzie to co kto by mógł ode mnie chcieć ;)
Przygodo familijna nadmorska witaj!
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 21.
Matka jaka trójka;) czwórka już :P
A tak w ogóle to pięknie napisane,popłakałam sie.
Jak silna pepowina ? Moje dziecko ma 6 lat i nadal jest miedzy nami ta wiez ... nie wytlumacze nie opisze bo teraz opiera sie na bardziej przyziemnych sprawach ale jest :)
Uwielbiam o przytulac szczegolnie jak zasypia ... ahhh nie bede Ci tu zasmiecac posta ...
Udanego wypoczynku
U mnie pępowina trzyma się nieźle już prawie przez 14 lat haha . W niedzielę córa wyjeżdża na wakacje, a ja już przeżywam, że jej nie zobaczę, nie przytulę i w ogóle przez ponad dwa tygodnie. Matka wariatka jednym słowem .
Jest to magiczne - wyjątkowe relacje matki z dzieckiem. Nigdy bym tego nie zorozumiała.. gdybym nią nie została. Dlatego tak cieszę się natego drugiego bąbla - bo przyniesie mi oprócz chwil załamania wiele dozy czułości.. i pewnie wiele rozterek - jak być "po równo" dla obojga.
Pawlakboj - nie zaśmieczasz! Pisaj!
Kamila, ja też Hurrra! :D
Natalia - no tak, liczyć chyba już nie umiem z tego wszystkiego :D
Na dziś idę spać, jutro czeka mnie ciężka dniówko-nocka-dniówka. Marceli wyśpi się w aucie i nie będzie znał dla mnie litości pewnie już na miejscu ;) niby zakłądamy z Farbenem, że się prześpię w nocy w aucie żeby naładować baterię - no zobaczymy.
Trzymajcie za nas kciuki żebyśmy dojechali szczęśliwie!
I dziękuję Wam za każde słowo :*
ileż to razy ja się zarzekam, że niepozwolę spać synowi z nami w łóżku...tylekroć o 4...5 nad ranem kładę się z nim, wtulam się w tą maliznę, która ssie pierś trzymając ją obiema łapkami... i łza w oku mi się kręci na myśl o wielkiej miłości jaką darzę to maleństwo.. i to nic, że urósł, że urośnie... mój,mały i koniec...
aaa i udanego urlopu dla całej Waszej czwórki :)
Pięknie napisane. Udanych wakacji :)
udanego wakacejszyn ;)
dokładnie, ja czasami już o 10 rano mam ochotę zwiać, a jak tylko zaśnie to łażę koło niego i się gapię :D
udanego wczasowania!