Zaczynam być zmęczona czekaniem. A jednocześnie bardzo się boję tego co będzie za 8 dni. Nie dogodzisz panie kobiecie.
Jutro robimy sobie naszego sylwestra - będzie szampanik truskawkowy i sałatka warstwowa z tuńczykiem, i chipsy kabanostre i będziemy my. Nie wiem jak nam to wypali, ale Marcelek może pójdzie na popołudniową drzemkę (?) i uda się go utrzymać do późnego wieczora na jakiś wolnych obrotach by zobaczył fajerwerki. Pytanie czy będzie się bać? Generalnie to ma być dzień wewnątrzny, mam takie marzenie spędzić go z nimi na maxa tak po rodzinnemu, tak blisko siebie. Tak z dużą dawką śmiechu Marcelego w tle. Obejrzeć jakiś film wspólnie ( czytajta: baję ). Rano zrobimy sałatkę i do wieczora marzeniem moim jest siedzieć z nimi i nie przejmować się otaczającym nas chaosem pod kontrolą Marcelego.
Śniegu nie ma, Farben tylko kolędy śpiewa, bo mówi, że obiecałam Marcelkowi a tego nie robię :P choinka świecąca się i ubrana stojąca na werandzie wygląda jakoś nieswojo. Dziwne pogody nastały. Morze jedzenia zostało po tych świętach, dobrze, że u nas ma kto to skonsumować nawet tydzień po terminie.. a i jajka jeszcze niesie ;) dziś ostatecznie zrobliśmy wspólnie porządek i nawet lodówkę umyliśmy. Czy u Was to też jedna z najmniej przyjemnych czynności należących do grupy "sprzątanie"? Plasuje się gdzieś blisko wynoszenia i segregowania śmieci i prasowania.
W trzewiach czuję jakiś brak stabilizacji, brak poczucia bezpieczeństwa, strach ? Od jutra już wszyscy będą mówić - no to został Ci tydzień. Tydzień, ale czego - życia czy umierania? Nie wiadomo czy się cieszą czy współczują. Wiem, że ja ledwo nogi podnoszę, a pod żebrami nic więcej miejsca. A za ponad tydzień, będę mocno obolała na środkach przeciwbólowych z drugim dzieckiem u piersi z głową pełną wszystkiego. Dosłownie WSZYSTKIEGO.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Jeszcze troszkę :) chociaż ja dokładnie rok temu czułam się jak glut po którym wiecznie ktoś depta i miałam 2 dni do końca a i tak ja-glut musiałam łazić jeszcze przez 9 dni po terminie :) zobaczysz urodzisz i będzie tylko z górki, ja powtarzałam sobie że z następnym dniem będzie coraz lepiej.
Ja też nie lubię myć lodówki mimo że sprawnie mi to idzie ale przeraża mnie myśl wyciagania, mycia i przede wszystkim płukania tych półek :/ zawsze mokra jestem :(

Na pewno będzie dobrze :) ja też już tylko czekam na termin porodu choć z drugiej strony jeszcze 'nacieszam' się ostatnimi dniami i dobrodziejstwami bycia nie-matką czyt. spanie do której się chce, kursowanie gdzie się chce - choć z tym trochę gorzej ostatnio bo brzuch zaczyna pobolewać a do nowego roku wolę się wstrzymać :) co do pogody to naprawdę ostatnimi czasy płata nam figle, zapewne Wielkanoc będzie ze śniegiem w tle ;p powodzenia i lekkiego porodu!

Będzie dobrze kochana...
Masz męża na którego zawsze możesz liczyć i mozesz być pewna,że we wszystkim Ci pomoże...
A za tydzień będziecie już w czwórkę i wtedy będziesz myśleć sobie "po co ja się tak martwiłam" bo będzie lepiej niz myślisz...
Udanego rodzinnego sylwestra kochana :)
A co do lodówki też nie lubię myć...
Tak jak silver20 jestem wtedy cała mokra :p

Wspolczuje takiego odliczania, dobrze ze mnie dopadlo znienacka wtedy;) ale- bedzie dobrze!Jeszcze tylko tydzien- haha :)