Ech..nie ma lekko, jak wiesz ja mam wrazenie, za cale nasze zycie toczy sie wokol pracy, a zyjemy tylko z doskoku, jesli mamy akurat siłę "żyć", ze mnie praca wysysa jakies 70% energii, którą mam danego dnia.
Cieżko Ci będzie samej w domu, mnie te moje samotne weekendy i wieczory już prawie wpędzily w depresję...znajomych coraz mniej, bo kiedy pielęgnowac znajomości, skoro wieczorem wyjśc nie mogę? Owszem jest niania, ale to kosztuje, kazde moje wyjście w ten sposob wychodzi 2 x drożej niż u bezdzietnych:(
No i nie wiem ile razy juz wypowiedzialam zdanie "tata jest w pracy" gdy maly pyta o niego...Tak samo moj B. "mama jest w pracy" ciekawe co takie dziecko potem sobie myśli;)
Dzisiaj pomyślalam po raz kolejny ze powinnam zaczac grac w Totka, chyba jedyny sposob by uwolnic sie od tego kieratu, ech....:/
Sorry ze tak negatywnie, ale to fakt ze moj B. ma nietypowe godziny pracy jest dla nas najwiekszym wyzwaniem, czasem zaastanawiam sie czy ten zwiazek to wytrzyma...Mam nadzieje ze sobie z tym poradzicie, no i Ty sama z dziecmi...