Gratulację:) Czytając Twój wpis nabrałam nadzieji, że za kilka tygodniu również będę mogła się pochwalić podonym wpisem o moim lubym :)
Wracając do tematu porodu muszę przyznać , że gdyby nie mąż nie dała bym rady. Położna nie zwsze mogła siedzieć przy mnie tak jak on. Gdy przychodziły największe skurcze pomagał mi masując plecy i ocerajac pot z czoła. Były momenty kiedy myśłam że nie dam już rady bo brak mi sił wtedy dodawał mi otuchy , jeden jedyny on wierzył , że obedzie sie bez cesarki.Chociaż czasami jestem na niego zła i mam go dość ,to teraz gdy pomyslę o porodzie zaraz złośc mija. Po powrocie do domu też sie bardzo onas zatroszczył szczegolnie dopilnowal tego abym jadła treściwe posiłki ,sam wymysla rożne dania aby mi smakowały , miec takiego faceta w domu jak on to skarb :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
I trzymaj sie tego przez najblizsze 50 lat !!!! :)