poważnie porozmawiajcie bo takie zycie to nie zycie :/ a im dłużej taka sytuacja bedzie trwała to bedzie gorzej bo kłótnie zaczną się pogłębiać
Jest coraz gorzej z M sie poklucilam znowu mial szukac mieszkania ale stwierdzil ze nic nie ma . Ostatnio zaczal znowu chodzic do swojej mamuski a ta mu wciska glodne kawalki ze ma jechac po dzieci bo sie za nimi strasznie stesknila tylko ze jak mieszkalismy z nia to wolala isc spac niz posiedziec z dziecmi . Powiedziałam mu ze dzieci nie dostanie ze moze spotkac sie z nimi tu u mnie . Miałam przeczucie dnia ktorego chcial zabrac dzieci urodził kamien najwidoczniej miał na nerkach . Stało sie to w domu ale co by bylo gdyby mial dzieci i musiał jechac do szpitala? Ponadto mały nie chce tam jechac mowi ze się boi babci przynosi jakies ludziki wmawia sobie ze to babcia i dziadek ze musi ich zabic nie jest to normalne zastanawiam sie czy nie isc z nim do psychologa moze psycholog pokaze mojemu mezowi ze dziecom tez tam dziala sie krzwywda a nie tylko mi ze nic sobie nie wymyslilam jak to on twierdzi . Jest mi ciężko bo nie wyobrażam sobie życia bez niego w domu tez sytuacja nie ciekawa ojeic marudzi ze siedze ze bedzie musial utrzymywac mnie i moje dzieci z jednej strony kopią z drugiej wbijaja nóz sama nie wiem co robic jak zmusic go do przeprowadzki