Tak własnie dzis mija po nad 2 tyg jak nie ma naszego kochanego tatusia ,za którym bardzo tęsknimy:(( ale wiem że wyjechał po to by nam żyło sie lepiej,a wiec 6 sierpnia Adi poleciał do Irlandii do mojej siostry i szwagra do pracy ponieważ tutaj szef za wiele mu nie płacił dlatego wziąl miesiąc urlopu.....po jakimś tygodniu pobytu byłam załamana ponieważ nie miał czasu nawet wejść na skypa...ale później zmieniło sie to i rozmawiamy 3x w tyg w nocy ...ale się ciesze że chociaż tyle....Adi chciał mnie ściągnąć tam bym urodziła i bysmy zostali juz na stałe ..latalam zalatwiałam zgode od lekarza ale tu wyszła lipa ponieważ weszłam w 35/36 tydz.ciązy i lotnisko nie wyraziło zgody na moj lot...tak więc zostałam tutaj w Polsce sama z naszym brzuszkowym synkiem...jedynym wsparciem to teściowie i moja mamuśka ;**wczoraj po rozmowie z adim stwierdziliśmy że 31,08,12 zjedzie do polski na tydzień by rzucić wypowiedzenie w pracy posiedzieć ze mna na tydzień czyli spowrotem wraca tam 07,09,12 i spotkamy sie albo na porodówce jak zdąży albo jak już urodzi nasz synek pozałatwiamy formalności i znowu tam wróci a my na oczekiwania wszelkich papierów z synkiem i oczywiście na paszport wylecimy do naszego tatusia:) wiem że to może was zanudzać te moje pisanie ale musze sie komuś wygadać bo tak naprawde tutaj moge sie wygadać ale szczeże mówiąc przechodze traume psychiczną z tęsknoty i z obawami co to będzie!!