Czwartek, E. ma wolne, więc najwyższy czas wybrać się do USC i zaklepać datę ślubu. To już chyba 5 z kolei, ale mniejsza oto. Wybraliśmy 10.11.12 :) w urzędzie wiadomo, musimy przyspieszyć, więc potrzebne podanie i zaświadczenie od lekarza, więc znów trzeba 'pobiegać'. Standardowo jeszcze akt jest za stary i trzeba dowieść nowy z Żyrardowa, wiec znów się przedłuży. Po rozmowie postanowiliśmy pójść we wtorek i zaklepać 'pierwszy, lepszy' termin bez przyspieszania.
Efekt: w urzędzie nie załatwione nic.
Wychodząc z urzędu przytomny E. stwierdził, że skoro ślub to może i obrączki. No fakt! Zupełnie zapomnieliśmy o nich. Poszliśmy tylko obejrzeć, a wyszliśmy z kwitkiem za daną już zaliczkę. W końcu miałam przy sobie kasę na opłatę za ślub. Pytanie tylko co powie mama? W domu mama nawet nie skomentowała. Chyba już pogodziła sie z tym, ze nie chcemy złotych i wybierzemy jakie się NAM spodobają.
Efekt: wreszcie mamy obrączki i to jakie ładne :)
Od jakiegoś czasu odczuwam niedobór zakupów związanych z ciążą, więc zaciągnęłam lubego do sklepu. Kupiliśmy urocze jeansy na maluszka 0-3m i białe body. Jak dodam do tego sweterek i malusie trampki, które już czekają od lipca, to synio będzie miał w czym wyjść ze szpitala :)
Efekt: kompletując ciuszki powoli czuję się mamą :)
Poprosiłam E. by jednak zadzwonił i zapytał co z mieszkaniem z ogłoszenia sprzed kilku dni. Okazało sie, że jeszcze aktualne, co mnie zdziwiło. Umówiliśmy się na 18, żeby obejrzeć. Jak dla mnie jest fantastyczne. Ciepło, 2 pokoje(wreszcie mogłabym udekorować pokoik dla dziecka!), może nie będzie tak drogo, w centrum, spokojna okolica, blisko PKS... Pytanie tylko co na to rodzice.
Efekt: już niby wychodzimy na prostą i powoli mogę się cieszyć, ale w głowie mam krzywe akcje sprzed paru miesięcy, więc boję się znów naciąć.
Tak bardzo chciałbym odmalować już łóżeczko, wstawić meble, ułożyć w szafce dziecięce ciuszki...mieć spokojną głowę, że jak będę musiała rodzić wcześniej, to będzie gdzie przyjść z malutkim dzieckiem. Eh, nie ma co zamartwiać się na zapas. Czas pokaże:)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
ciesz sie, zmartwienia niepotrzebne:) grunt to pozytywne nastawienie, czymam kciuki
andzia9292 - oj tak!, fajne takie mieszkanie, tym bardziej, ze dosyć szybko razem zamieszaliśmy i mieszkaliśmy przeszło rok 'na swoim'. niestety zaszłam w ciąże w tym samy czasie co luby stracił pracę i musieliśmy poprosić rodziców o pomoc, a wiadomo mieszkając z teściami bywa różnie:P
dzięki dziewczyny za miłe słowa. strasznie mi tego teraz potrzeba :) :*