Wczoraj rozpoczął się mój 6 miesiąc, ze względu na pogodę i ciśnienie jakie wczoraj u mnie panowało czułam się potwornie. Z rana zdarzyło mi się nawet zwymiotować.
Maleńka jednak czerpie z życia ile się da. Ewidentnie widać, że te niższe temperatury jej padują, bo wykazuje w nie większą pobudliwość niż w te upały.
Wczoraj miałam chwilę wolnego jak starcza córka śpiewała piosenki do bzuszka, wtedy jakby wszystko zamarło. Może śpiew działa na moją dzidzię usypiająco, albo nowe dźwięki się jej na tyle spodobały, że tak się mocno na nich skupiła, iż zamarła wręcz w ruchu.
Właśnie a co do ruchu. Położyłam się spać przed 22. Niestety ..... żadna pozycja mnie nie ratowała. Moja dzidzia tak grasowała, że spać nie można było. Dopiero ok 1 w nocy padłam Ja ze zmęczenia, bo mała grasowała na maxa. Sądzicie, że się wyspałam. Ehhh przed 6 mocny kuksaniec i mama oczy jak złotówki. Spałam parę godzin jedynie a mała dalej fika. Czasami to czuję się jak worek treningowy. Ostatnio nazwałam swoją córeczkę Pudzianka, małe to a tyle siły i energii ma w sobie. Siłę po tatusiu, a energie po mamusi, ojj będzie coś czuję to dziecko po porodzie nie do opanowania hehe. Oby tylko się urodziła zdrowa to będzie mogła rozrabiać ile chce, a badania mamy dopiero 29, jeszcze parę dni udręczających moje myśli mnie czekam, ale jestem pełna wiary, że wszystko jest ok, i że te badania prenatalne wyjdą ok.
Miłej niedzieli dla wszystkich mamusiek życzę :)