też oglądałam ten film wczoraj, jej mąż zginął bo miał uraz czaszki, ona uratowała znajomego :)
Oglądałam wczoraj taki film. Paczka przyjaciół wraz z młodym małżeństwem i niemowlakiem wypłynęła jachtem w rejs. W wyniku nieporozumienia i głupiego żartu wszyscy dorośli wylądowali w oceanie, a nie była spuszczona drabinka i nie mogli sie dostać z powortem na pokład. Dziecko spało na jachcie. Taki thriller, ludzie zaczęli ze strachu wariować, ginać, jedna osoba utonęła ktoś umarł bo uderzył się w głowę ktoś inny stwierdził, ze dopłynie do brzegu. W pewnym momencie obudziło sie dziecko i zaczęło płakać, samo na tej łódce. Wyłączyłam telewizor, nie mogłam patrzeć jak to dziecko płacze i ze strachu że może tam samo zginąć. Ale po pół godzinie ciekawśsc zwycieżyła i właczyłam go znowu. Patrzę, a matka jakoś dostała się na pokład, uratowała dziecko, potem jeszcze męża. I tak sobie myślę po obejrzeniu tego filmu, że my matki jesteśmy badzo silne. Potrafimy walczyć o nasze dzieci i nasze rodziny. Nie poddajemy sie tak łatwo, bo mamy dla kogo żyć.
A tak pozatym chciałabym napisać, ze często w tym blogu narzekam na męża, życie. Ale patrząc wczoraj na moje dzieciaczki bawiące sie razem i męża szczęśliwego patrzącego na nie, stwierdziam, że mam dużo szczęścia. Mimo tego, że problemów nie brakuje, to mam dla kogo żyć. Mój maż nie jest ideałem, a kto nim jest, ale mnie kocha. A dzieciaki przepadają za sobą. To nie jest prawda, że jak jest większa różnica wieku między rodzeństwem to nie mają kontaktu ze sobą. U mnie jest różnica 5 lat i widzę jak dzieci do siebie ciagną. Gabrysia aż podskakuje z radości jak widzi brata, Kubuś też nie może zacząć ani skończyć dnia bez ucałowania małej siostrzyczki. Jak tylko mała się przewróci to ona tak to przeżywa jakby się sam uderzył, całuje ją, śpiewa, głaska.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
Ja widziałam tylko kawałki to mogłam coś pokręcić a pozatym cały czas przeżywałam, że to dziecko tam samo zostało i aż bałam sie patrzeć.
film ogladalam...a propos NASZEGO ZYCIA...CIESZMY SIE Z MALYCH RZECZY...
a ja nie oglądałam, ale chętnie obejrze, jaki to film?
film sie nazywa "Ocean strachu 2", tez go wczoraj ogladalam ale momentami nie moglam patrzec na ten film np. jak to biedactwo male plakaklo, jak jej maz uderzyl sie w glowe i krwawil jakas masakra.
widziałam urywek filmu,ale jakoś nie wciągnełam się,masz rację trzeba się cieszyć z tego co mamy,zawsze może być dużo gorzej,niestety
lilith film się nazywał Ocean Strachu 2. Ja tez nie mogłam patrzeć jak to dziecko płakało. A ogólnie film ciekawszy od pierwszej części, bo tam się prawie nic nie działo tylko woda i słońce i tak przez większość filmu
dokładnie, mąż czy tam ojciec dziecka zmarł bo miał uraz głowy, ona uratowała zajomego...
też nie mogłąm tego oglądać a na koniec sie popłakałam...
przytuliłam mocno córę i podzękowałam w myślach że mam ją obok siebie
Film był meeeega...
teraz mogłąbym go obejrzeć jeszcze raz