Tak brakuje mi ale dzisiaj wyjatkowo nie na moją szkudną córcię, ani zbuntowanego synka. Tylko na mojego męża, drugą połowę niby. A sprawa jest taka, że mała zawsze zasypia przy cycku, a dzisiaj opornie jej szło usypianie. Ostatnio ogólnie ciężko ją uśpić, więc skoro nie chciała zasnąć przy mamie to postanowiłam spróbować nauczyć ją spania w łóżeczku. No więc kładłam, okrywałam, jak wstawała, to kładłam spowrotem, okrywałam i tak chyba ze 20 razy. No i wszystko byłoby moze dobrze, chociaż nie dane mi było sie o tym przekonać. Bo do akcji wkroczył mój "mądry" mąż, który stwierdził, że ją ponosi, bo nie może słuchać jak płacze. Zaznaczam tutaj, że mała popłakiwała ale nie był to jakis płacz histeryczny. Tak więc wkurzyłam sie i skoro i tak mi popsuł cały plan to poszłam się kąpać. No i oczywiscie zasnęła ale nie tylko o to mi chodziło. Jestem zła na niego bo nigdy nie popiera mnie w moich działaniach. Jak mu mówię, że chciałabym małą oduczyć karmienia piersią w nocy to twierdzi, ze przecież jest głodna, bo inaczej by sie nie budziła. Albo uwaga, że mam słaby pokarm. No jasne, jak przez pierwsze miesiace rosła w oczach tylko na tym pokarmie to był super a teraz za słaby.
Faceci........... są z innej planety, z nimi źle bez nich jeszcze gorzej.
Idę spać bo padam na twarz.