Ja od początku ciąży nie mogę spać. Kładę się ok 3 i o 6 już wstaję wypoczęta. Robię nam śniadanko, znoszę Nataszkę i czekam aż się obudzi. W międzyczasie kąpiel, układanie włosów itp. Jak ona wstanie to butelka i sobie "gadamy". później spacer, gotowanie obiadu, drzemka. Czekamy na Marco i zazwyczaj jeszcze siedzimy do 20 na patio. Kąpiel i mała do łóżeczka, a ja komputer i kolejna bezsenna noc. Do brzuszka mówię dziewczyny. Ruchów jeszcze nie czuję, brzuch płaski jak był tak nadal się utrzymuje....
mam juz tego dosyc.. co noc budzę się jakieś 5 razy żeby się wysikać, posmarować ręcę bo mam tak suche, że nie mogę spać, potem musze się napić bo mnie suszy, jeszcze gdzieś po drodze kot mi drapie w drzwi bo albo jest głodny albo chce wyjść, mój misiu sie rozwala jak warchlak jakis na tym łózku.. niby 3osobowe ale kuźwa i tak zawsze obudzę się na ścianie.. nie mam serca naniego nakrzyczeć bo on sie poprostu przytula,ale jak sie przytula to całym sobą, praktycznie się na mnie kładzie, hehe:) o 6:30 codziennie budzi mnie jeszcze zebym zeszła z nim na dół, zamkneła po nim drzwi i dała mu buziaka na dowidzenia. Potem standardowo o 10/11 dzowni i mnie budzi,ehh..
ale to chyba przygotowanie do nocnego wstawnia na karmienie synka ;P
Ciekawa jestem, mówicie do swoich brzuszków po imieniu? czy raczej synek, córeczka itp? Bo ja w sumie cały czas mówie synek, niewiem czemu nie po imieniu..
a pogoda tragiczna, szaro za oknem jak pozna jesienia.. moze nie spuchne tak bardzo..
wkrakowie jakies czas temu:)