O rany... ale "zabawa" :)
Jak normalnie trzeba poczekać to jeszcze się da jakoś czas zorganizować. Choćby książkę poczytać. Na pewno już byś w tym czasie (skoro końcówka ciąży) Prousta przeczytała :)
Gorzej jak siedzisz i nie wiesz na co czekasz, ani kiedy poproszą. Raz byłam w szpitalu u ginekologa. Kobiety zza Krakowa siedziały pod gabinetem od 7 rano (o 5 musiały wyjechać z domu), a i tak zanim się wystały w obu kolejkach (do rejestracji i do lekarza) to czasem były przyjmowane dopiero w południe. Lekarz przyjmuje od 8, o 10 wychodzi na obchód, wraca, przyjmuje 2, 3 pacjentki a potem nic nie mówiąc wychodzi sobie na obiad! Jak już się doczekasz na przyjęcie, to potem musisz czekać pod gabinetem zabiegowym, bo tylko tam jest fotel ginekologiczny. Z gabinetu korzytają różni lekarze, więc Ty stoisz pod gabinetem i "pilnujesz", a lekarz w między czasie przyjmuje inne pacjentki. Zwiałam spod tego gabinetu wtedy... i nie żałuję.