Gratulacje! Napewno super uczucie,ja już nie mogę się doczekać swojej niuni. Zdrówka dla ciebie i twojej córeczki
W dniu terminu 03.10.2013 byłam na wizycie u mojej pani doktor. Czułam się słabo, miałam mdłości i delikatne bóle podbrzusza. Nic specjalnego się nie działo. Na wizycie miałam już dwa cm rozwarcia więc dostałam skierowanie do szpitala. Wcale sie nie ucieszyłam bo nie chciałam znowu z bólami spędzić czasu w szpitalu.
Wróciliśmy do domu, wzięłam prysznic, zjadłam jogurcik spokojnie pojechalismy. Na izbie przyjęć papierologia i na położniczy. Podczas badania KTG pojawiły się już jakieś mocniejsze skurcze ale nie jakoś specjalnie dokuczliwe, więc ulokowali mnie na patologii.
Były już dwie dziewczyny więc czas leciałam szybko i wesoło. Wieczorem zaczęło się gorzej, rozbolała głowa, dziewczyny pod kroplówkami więc światła pielęgniarka pozapalała, jakiś dym przez otwartę okno i do tego chyba się zaczęło ;/. Jedna z koleżanek z sali chrapała jak niedźwiedź!! Druga też nie mogła spać więc dotrzymywała mi towarzystwa i plotkowałyśmy z przerwami na sen. Koło 1 w nocy usnęłam na godzinkę, skurczę były ale kiedy zmieniałam pozycję dawałam radę wytrzymac,więc skakłam po łóżku lewy boczek i prawy boczek.
O 4 rano nie dałam rady już leżeć, więc stałam i kuliłam się przy łużku gdy zabolało. Chciałam wziać prysznic ale nie doczekałam się na ciepłą wodę ;/. Czas zaczął się ciągnąć a bóle stały się coraz silniejsze. Po męża nie chciałam jeszcze dzwonić, najpierw badanie i powiedzą na czym stoimy. Wytrzymałam do 6. Poszłam na dyżurkę i zaśmiałam się że boli tak że nie dam rady leżeć więc przyszłam sprawdzić bo może się już zaczęło. Skurcze były nieregularne ale dość bolesne, nawet nie wiem co ile minut.
Pobrali krew, zrobiłam siusiu i na badania.
Położna " No to na porodówkę, mamy 5 cm"
Zadzwoniłam po męża, był jakoś o 6:30, ja leżałam na fotelu podłączona pod KTG. Skurczy według KTG prawie nie było, natomiast był silny bół podbrzusza. Zeszłam z fotela, o 7 była zmiana personelu więc przewinęło się troszke ludzi przez salę i troszkę się gubiłam z kim już gadałam a z kim nie.
Jakoś o 7:30 rozwarcie na 8 cm a ja dalej skurczy przy tym dużych nie miałam, jedynie ten silny ból podbrzusza i kilka pojedynczych skurczy ( już bardzo mocnych).
Poród się zaczął, pęcherz przebiła mi położna i wszytsko poszło bardzo szybko.
Bolało jak jasna cholera, źle oddychałam i zdrętwiały mi ręcę i nogi. Było mi starsznie zimno i miałam dreszcze. Kazali unormwac oddech, gdy nie ma skurczy proszę się odprężyć i oddychać tak żeby unosił się brzuch. Pomogło i poczułam się tak cudowanie....o matko na dosłownie minutkę czułam jak się na totalnym haju. Żadnych bóli, skurczy, tak błogo że nie pamiętam takie stanu.
Parłam parłam, krzyczłam że nie dam rady, mąż głaskał mnie po głowie i wszyscy mówią że już idzie. Że wychodzi...dałam z siebie wszytsko. Mąż woła o matko ale ma włosy!! Długie i czarne :). Byłam juz tak ciekawa, jak wygląda !!
Połozna mówiła teraz nie przyj tylko delikatnie stękaj, poczekaj ....to było dość trudne bo cholera bolało ;)
I wyszła!! Położyli mi ją na brzuchu. Później przy piersiach, miałam ją dość długo tak przytuloną, bo aż mnie pozszywali. ( teraz już wiem co to za uczucie, Szymona miałam na brzuchu kilka sekund szkoda bo to naprawdę cudowane uczucie).
Zważyli ją i zmierzyli. Ubrali pampersa, czapeczkę i skarpetki , zawinęli w kocyk i poszlismy do pokoju. Spała taka nagusieńka przy moich piersiach a ja miałam w sobie tyle miłości!!
Mała zdrowa!! To było dla mnie najważniejsze!
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Gratulacje,niech się zdrowo chowa
Gratuluje:):)
Gratuluję :) Super! :) Zrówka dla was :)