Wzięłam się do działania. Od roku narzekam tylko na swój wygląd... na oponę na brzuchu, na brak jedrnosci itp. I na tym się zawsze zaczynało a jednocześnie kończyło. Myślałam "zacznę ćwiczyć" i na myśleniu sie kończyło. Mialam ćwiczyć po nowym roku, latem, od przyszlego tygodnia, jutro... a to wszystko znaczyło dokladnie tyle co nigdy lub wcale. Miałam nie pić napoi gazowanych, nie jeść slodyczy. Zaczęło wychodzić ale jedynie ze wzglęsię finansowych.. nie silnej woli. Miazajęcia w jeść wieczorami a tym czasem wtedy właśnie byłam najbardziej glodna. Długo by wymieniać. Tak to jest jak się ma słomiany zapał... I w koncu miałam zacząć choDzisiaj erobik, u mnie na wsi, dwa razy w tygodniu, na sali gomnastycznej. Ale nigdy mi jakoś po drodze nie było. A to mąż pracowal calymi dniami, a jak juz byl jakims cudem w domu to ja miałam coś do zrobienia, albo nic nie miałam... tyle że ruszyć się z domu mi się nie chciało.
A wczoraj wreszcie poszłam razem z moją ciotka, która chodzi juz rok czy dwa... Juz miałam się rozmyslic ale poszłam. Jak było? Ciężko... strasznie. Moja kondycja jest na poziomie ujemnym. Zdecydowanie. Myślałam, ze padne na podłogę i już z niej nie wstane. Ze chyba tam umrę. Nie miałam siły, kondycji. Pot lal sie ze mnie chyba strumieniami. Przeklinalam w myślach ta chwilę kiedy to zdecydowalam się na tą mordege ... Ale zdecydowalam się i muszę jakoś dac rade... Nastepne zajeciabw czwartek. Mam nadzieję, ze pójdzie lepiej.. Średnia wieku uczestniczek to 40 + wiekszosc po 50tce i cwicza lepiej ode mnie.. polowe mlodsza a mi tak ciezko. Dzisiaj wszystko mnie boli... a przepraszam... twarz mnie chyba nie boli.. Ale ogolnie czuje sie jakby lepiej. Tak psychicznie, mam lepszy humor, wiecej energii... Nie stane sie chyba super fit od tego aerobiku i speltakularnych efektow tez chyba nie bedzie, ale i tak sie ciesze, ze zrobilam krok do przodu :)
Wszystkie dziewczyny ktore ćwiczą i dbaja o siebie- wielki szacunek dla Was. Podziwiam Was :*