Uwielbiam czytac o porodach, nie wiem czemu.
Gratulacje, cöreczka jest sliczna i imie baaardzo mi sie podoba! ,;-))
No właśnie, urodziłam - ja - dziecko nie rodzi się SAMO :D
Był chłodny, jeszcze zimowy wieczór, choć w żadnym znaczeniu zimy nie przypominał. Kilka godzin wcześniej nałykałam się oleju rycynowego, coś obrzydliwego! Wlewałam ten specyfik na łyżkę, wsadzałam do ust i w tym momencie pojawiał się odruch wymiotny. Musiałam to robić z zatkniętym nosem i od razu popijając mlekiem. Woda jest okropnym błędem! Trzeba się poświęcić. Wcześniej mieszałam go z sokiem, co również było błędem (olej unosił się na powierzchni, przez co nie trafiał do mojego gardziołka ). Poczekałam kilka godzin, na ulotce było napisane ze efekt po 2-7h. Mineło 5 i nic. Więc jeszcze dwie łyżki... grrr! I desperacka mocna kawa z sokiem z połowy cytryny. Poczekałąm az troche ostygie i rowniez z zatkanym nosem zmierzyłam się z tym wyzwaniem. Wypiłam. Czekałam. Nic. Cisza... Kąpiel, taka naprawdę ciepła. Nic! Trudno... No to idziemy spać :( i właśnie wtedy zaczęło jeździć coś po brzusiu. Myślę sobie "oooo... chyba zaczyna przeczyszczać :DDD" i uradowana czekałąm na więcej. Niestety bez skutku, bo wcale mnie nie przeczyściło, ale skurcze jelit były nadal obecne. Z ciekawości zaczęłam sobie liczyć co jaki czas przychodzą. Zdziwiło mnie, że były w miarę regularne. Tak co.. 4/6 min. Z czaem stały się trochę mocniejsze, trwało to ok 2/3 godzin zanim zdecydowałam pojechać się na IP, ponieważ nie były na tyle silne by nazwać je bólem. Ok. 4 byłam już na porodówce, skurcze były co 4 min, rozwarcie na 1 cm. Byłam w sali jednoosobowej, obok lóżka stał fotel, położna doniosła piłkę, podłączyła pod KTG. leżałam. mijały godziny, skurcze stawały się coraz mocniejsze, podłączyli mi oksy, poniewaz przy skurczach co 2 min mialam nadal rozwarcie 1cm. Miedzy jednym na drugim spalam. Spałam nawet na piłce! Byłam tak wycieńczona z bólu i odwodnienia. Babeczka podała mi znieczulenie na bazie narkotyku (tak powiedziala) bo na inne bylo juz za pozno. Wszystko się nasilało, nie wiedziałam jak mam oddychać, więc wymyśliłam sobie swój sposób. Powoli, jak najdłużej przez zęby. Wyobrażałam sobie dziwne rzeczy. Kiedy się budziłam / co 1 min kiedy przychodzil skurcz / mialam wrazenie, ze spie od pół godziny. Straciłam zupelnie poczucie czasu. Dali mi znowu cos na przyspieszenie, przebili pęcherz płodowy... błagałam o litość xD i kazali wejść na piłkę. O zgrozo! Do teraz nie wiem jak tam trafiłam:D W ciągu kilku minut (chyba) mialam już 7 cm, pozniej znowu przebijanie pecherza i 9 cm, zaczeły sie parte (na piłce). Jakie to dziwne uczucie jest!~hahah czułam jak głowka napiera, chce wyjsc. Najgorsze było jak kazali mi sie na boku połozyc (niewykonalne). \Zaczełam coś tam majaczyc, ze ja już nie chce, ze chce "koniec", ze juz starczy. Odpieli połowe łóżka, doczepili takie podnóżki, kazali złapać nogi i przeć. Na szczescie Moj trzymal, bo ja nie mialam sily. Parłam, ale boba nie chciała wyjsc! Parlam z całej sily! i wtedy uslyszalam, ze bylo widac glowke, ze ma włoski :) zrobilam sobie przerwe... bez sensu! trzeba przec dalej, zeby szybciej wyszla. Lekarz, ktory stoi z boku, pyta czy nacinamy. babeczka odpowiada mu pytaniem, czy bedzie szyl... on stwierdzil, ze nie bardzo. Czułam ukłucie, wiec myslalam ze nacina, na szczescie nic takiego miejsca nie mialo. Dzidzia wyszła, ale na raty. Najpierw główka, ale do połowy. drugie pół, ramiona i mi ją obróciła po czym wypadła cała :) Niestety nie pałakała, nie ruszała się. Położyli mi ją na brzuszku, a ja nie wierzyłam w to co się stało. Oto ja, Paula, u boku swojego najukochanszego wybranka życia, wlasnie urodziłam dziecko, owoc naszej miłości, żywą istotę, część nas. Jestem matką, on jest ojcem... Po chwili mala zaczela plakac :)
Teraz juz nie mysle o tym bolu, jest to do przezycia. jedynie ciężko się oddycha. Nie pękłam, nie byłam nacinana. jedynie kilka przetarć. Wszystko łądnie się goi i wraca do normy. Jestem szczęśliwa, że tak się stało, że zostałam mamą właśnie teraz. Nasze życie zaczyna się na nowo. Wiem, że sobie poradzimy. Najważniejsze jest uczucie, które, mam nadzieję, nigdy nie wygaśnie :)
( na zdjeciu Aurelia / 6 dni)
Uwielbiam czytac o porodach, nie wiem czemu.
Gratulacje, cöreczka jest sliczna i imie baaardzo mi sie podoba! ,;-))
z tym zasypianiem na minutę i majaczeniem miałam identyczniee, w dodatku wisiałam na wannie :) nawet się mi wydawało że w domu jestem, no ale po minucie jak nadchodził skurcz to otwierałam oczy i nawet siły płakać nie miałam, łzy nie ciekły, a i tak po swojemu sobie beczałam, tarzałam się po podłodze a jak mała zaczęła główką dociskać w dół, to siadałam w rozkroku i dociskałam się do materaca bo bałam się że mi wypadnie, w dodatku położne się gdzieś ulotniły i darłam się ile sił miałam, że mi ciśnie i że chce rodzić normalnie, jak w filmach na siedząco a nie na klęcząco ;D gratuluję :*
ja tez wołałam położna, jak w koncu przyszła to zaczelam jej tłumaczyć ze mam już PARTE, a ona na to " to dobrze". i sobie poszła.. a ja chciałam już rodzić! Teraz! O ONA SOBIE POSZŁA.. jka mogła?:P dopiero później zdałam sobie sprawe, że poszła po obstawe... Na szczescie przez cały czas był przy mnie mój narzeczony ;] bez niego to bym wykitowała i nawet bym się nie zorientowała :))
|
i zadaj pierwsze pytanie!