Termin chrzcin mojej kochanej coreczki potwierdzony , pierwszy dzien swiat . Wszystko szybko jak na wariackich papierach , jeszcze tort I ubranko do zalatwienia ;) Chcialam zeby corcia ten dzien miala piekny , w koncu to pierwsze wazniejsze wydarzenie w jej zyciu , no ale coz ojca jej nie bedzie rodziny z jego strony nie zapraszam ( bardzo dluga I dosc przykea historia ) bardzo dlugo nad tym myslalam I doszlam do wniosku ze nie potrzebuje psuc tego dnia malej bo wiem jakby sie to skonczylo . Ja potrzebuje spokoju , potrzebuje sie wyciszyc . Przestalam sie cieszyc z zycia , widze same czarne scenariusze , nie widze w niczym sensu , z drugiej strony natomiast probuje jakos dojsc do siebie poukladac wszystko, musze byc silna dla corki I dla siebie , chce cieszyc sie z najdrobniejszych rzeczy . Moja malutka juz jest taka duzo za dwa miesiace skonczy roczek , nie wiem kiedy to zlecialo . Jest coraz fajniejsza , rozumniejsza , I usmiechnieta ... jest doslownie wszedzie I wszedzie ze mna I za mna . Zabki dalej daja sie we wznaki , ostatniej nocy bardzo plakala I malo co spalysmy , ale niech wychodza zebiska ;) Czekamy na zmiany . Pozdrawiamy mamusie I calujemy dzieciaczki :*