Jako że bardzo się nudzę dzisiaj, wymyśliłam sobie żeby przetestować maseczkę domowej roboty z żelatyny i mleka. Najpierw parówka 5 minut bo dłużej nie dałam rady, później owa maseczka. Ale mi twarz ściągnęła. Fajne było odrywanie oprócz miejsc w których maseczka przywarła do brwii ... trochę bolesne. Po zdrapaniu owej maseczki nałożyłam kolejną z ubitego białka. A twarz bo zmyciu jak pupcia niemowlaczka, gładziutka i mięciutka :)
Zaraz jeszcze przydałoby się trochę sprzątania w kuchni i dzień minie. A co tu robić jutro? Te zwolnienie z pracy z jednej strony bardzo dobre bo mogę sobie odpocząć ale z drugiej ... co za nuda w tym domu.
Może w następną niedzielę uda nam się wybrać na małą wycieczkę do Paryża (trzymam za to kciuki).
Miłego wieczoru kobietki :)