Gratuluję córuni:) Faktycznie wiele sie u Ciebie działo w jednym roku:) Najwazniejsze ze macie przy sobie swoje upragnione dzieciątko:)
Ale długo mnie tu nie było. No ale w końcu znalazłam troche czasu zeby tu zagladnąć i widze same zmiany. Oj na poczatku roku pomyślalam że to będzie szalony rok i się nie myliłam. No bo jak iinaczek określic ukończenie szkoły, wyjście za mąż i urodzenie dziecka w jednym roku??? Może ktoś powie co tam, ja robie bardziej szzlone rzeczy, ok ale dla mnie ten rok jest wyjątkowy a to dlatego że w końcu doczekałam się mojego maleństwa :) Po 2 poronieniach i wielu myśli że już się nie uda, że może nie jest mi dane zostać mamą i po diagnozie lekarza ( że niby bez inseminacji się nie obejdzie) zwątpiłam. Skupiłam się na szkole i nie myślałam wogóle o dzieciach. Miałam plany skończyć szkołę i w końcu znaleść prace jako masażystka, przecież nie po to się uczyłam i kończyłam kursy żeby papiery zamknąć w szufladzie i siedzieć w domu. Oj ile łez upłynęło i ile kłótni było o dziecko ze jak nie teraz to kiedy?? W końcu odpuściłam. I stało się. Z początkiem roku zupełnie nie miałam głowy do niczego żyłam tylko zaliczeniami kolejnych przedmiotów, pochlanianiem kolejnych książek i przygotowaniami do czekających mnie w czerwcu praktykach, no i na głowie miałam jeszcze mojego już obecnego męża. W lutym odbywałam praktyki w jednym ze szpitali. Trochę przytyłam fakt ale jakoś nie zwrócilam na to uwagi, no bo w końcu człowiek coś jeść musi przy tej gonitwie z pietra na pietro. W koncu pod koniec praktyk coś mnie tknęło bo @ mi się spóźniał. Zrobiłam test i ............. zobaczyłam 2 kreseczki. Zupełnie się tego niespodziewałam. Nic nikomu nie mówiłam nawet mojemu J. tylko umówiłam się na wizytę u lekarza a tu niespodzianka wizyta dopiero......8 marca :P no ok pomyślałam w końcu był już koniec lutego. Lekarz potwierdził ciążę, zapisał mnóstwo badań, witaminy i następna wizyta za..... 3 msc ech ta nasza słuzba zdrowia. na następną wizytę umówiłam się już prywatnie. Oj ile ja się nadenerwowałam zeby wszystko dobrze się skończyło i żebym nie wylądowala na kojelnym zabiegu czyszczenia. Dni mijały, tygodnie leciały . W tym czasie zdarzył się wypadek, z którego na szczęście wyszłam cała. Ale bardzo denerwowałam się o moja kruszynkę. Jednak wszystko się dobrze skonczyło i w końcu jest moja maleńka córeczka :) Co prawda pod koniec ciąży (38 t) wyladowałam w szpitalu z powodu skoków ciśnienia i młoda ruszała się od czasu do czasu. Dzisiaj ma juz prawie 3 tygonie i jest słodziutkim dzieckiem. Najważniejsze jednak że jest zdrowa. Kochana i wyczekana :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
piękna historia - powodzenie dalej