Wczoraj przeżyłam szok. To wszystko się tak szybko dzieje.. Poszłam wczoraj do gina, żeby coś zrobić z tymi długimi cyklami, ostatnio miałam ponad 2 miesiące temu okres, miałam się wybrać zaraz po świętach do lekarza, ale ciągle coś, byłam w trakcie zmiany pracy, nie miałam czasu, jeszcze w międzyczasie wyjazd, wiem że powinnam to zrobić wcześniej, ale wybrałam się dopiero wczoraj. W święta robiłam kilka testów bo miałam wszelkie objawy ciazawe, ale testy były negatywne. No, jedna wiadomość dobra to, że odebrałam wyniki cytologii i jest 1 grupa jak to lekarz powiedział jak u dziewicy, potem zrobił badanie i powiedział "no niewiem czy nie jest pani w ciąży" bo macica jest powiekszona, zatkalo mnie.. wysłał mnie na usg wieczorem. Nastraszyl mnie więc kupiłam najpierw test ciazowy, żeby się uspokoić że nie jestem w ciąży. Nie zwracałam uwagi na żadne objawy , miałam dość po ostatnim testowaniu bo wtedy to niby wszelkie możliwe objawy miałam i wtedy się mogłam spodziewać, a teraz nic takiego nie było. Może od dwóch dni mnie muli, ale nie skojarzyłam tego z ciążą. I nie wierzyłam własnym oczom. Byłam w szoku, ręce mi się trzęsły, siadłam i zaczęłam płakać. Wczoraj przed wizytą u gina podpisywałam rozwiązanie umowy z byłym pracodawcą..
Dodatkowo martwi mnie to że tydzień temu też byłam przeziębiona i brałam gripexy, spray na katar, którego nie można w ciąży i sinulan na zatoki...
Wieczorem od razu poszłam na to usg i jest pecherzyk z cialkiem żołtkowym i widać było jakieś przepływy. Lekarz powiedział że to bardzo wczesna ciąża i nie widać jeszcze żadnych szczegółów, ale prawdopodobnie to 6 tydzień, tak wg rozmiarow, ale bicia serduszka nie było jeszcze. Ogólnie wszystko prawidlowo. Nawet daty porodu jeszcze nie można ustalić, dopiero po drugim usg za jakieś półtora tygodnia, albo dwa. Zwariuję do tego czasu. Dzisiaj emocje już trochę opadły, dotarło już to do mnie, choć wczoraj nie mogła spać w nocy przez to.