Nastepny koszmarny dzień mija...modle sie o sen w nocy swój i córki...
dalej koszmar z nie przespanymi nocami trwa..
wysiadam fizycznie i psychicznie..
mój maz wyjechał na fuche 4 tyg go nie bedzie ...bosszzzzeee..i nie wiem czy ona to czuła ...czy to uszy ..czy głowa ..czy zęby..pół nocy jeczała i płakała ..a o 5 do 6 ryk.........ryczałam razem z nia i z bezsilnosci..i tak cały dzień ryk sen jedzenie ryk dopiero sie uspokoiła jak dałam jej ibum i N przyszła..zabawiła ja mała odzyła ..boje sie nocy..
jeszcze matka mnie odwiedziła i zaczeła napieprzac ,ze to nienormalne ,ze ona tak płacze i ze to uszy bla bla bla...była cały dzien rozdrazniona i płaczliwa ale wiem jaki płacz jest na boł głod z żalu itp ten żadnego nie przypominał..mówie ,ze ona zmeczona jak nie spi 2 noc to jak ona ma byc zadowolona i radosna..juz to raz przerabiałam..wiem...ale do lekarza i tak sie przejde na wszelki wypadek..
matka swoim gadaniem zawsze zaburzy moja intuicje...ze potem czuje sie jak głupek..wrrr
brzuch rosnie..kopniaki dostaje czesto i dosyc mocne..jak mam takie dni..zastanawiam sie co to bedzie w pazdzierniku ...jak ja dam rade..jak teraz nie daje..tzn dale ale wiadomo...
moja N zadowolona ze maz pojechał..bo liczy na to,ze do łozka mi sie wbije haha dwie lampucery bede w łozku trzymac oooo nie ....nieeee...
moze w sobote..jak bedzie grzeczna:)..ja tez lubiłam matce do łozka wchodzic....
...