och... i ja będe rodziła w Uk. Dzielna babka jestes !! :) ja jak leżałam w szpitalu na porodówce ( problemy z maluszkiem w 19 tygodniu. Myśleli że moge poronic więc mnie posadzili na porodówke od razu ) to słyszałam za ścianą takie wrzaski i jęki i tylko Fuck FUCK !! a po 10 minutach płacz mamusi i krzyk dziecka hehe :D troche sie przeraziłam tych krzyków :D
Zacznę od tego, że mimo wielu usg nasze dziecko nie chciało nam pokazać, co ma między nogami...
W nocy z 22 na 23 grudnia miałam duże problemy ze snem (wiem, nic nowego...). Obudziłam się o 00:55 w nocy 23 grudnia i zanotowałam jakieś skurcze, lekkie, ale regularne. Nie patrzyłam na zegarek co ile dokładnie się pojawiają, ale czułam, że to będzie TEN DZIEŃ
W ciągu nocy przebudzałam się jeszcze kilka razy i skurcze nadal nie ustawały. Wstaliśmy dość wcześnie rano, bo o 9:00 miałam kontrolną wizytę w szpitalu. Myślałam, że z robią nam jakieś ktg, w końcu to był już 42tc, Ale gdzie tam - lekarz wybadał dłońmi ułożenie Małej, zbadał ciśnienie (podwyższone) i siusiu. Nie mógł dopplerem znaleźć serca, a w dodatku Mała nie ruszała się więc zrobili mi błyskawiczne półminutowe usg na którym na szczęście okazało się, że Gaba po raz kolejny się chowa. Skurcze tymczasem przybrały na sile, pojawiając się średnio co 7 minut. Lekarz zlekceważył moje spostrzeżenia o skurczach i wypisał termin wywołania na poniedziałek 26 grudnia o 8:00 rano.
Myślałam, że szlag mnie trafi... Zebraliśmy więc manatki i pojechaliśmy do mojej mamy, chciałam pomóc jej w przygotowaniach do wigilii. Skurcze dalej co 3 minuty, bolą mocno.
Dzwonię po raz kolejny z pytaniem, czy mam przyjechać? Tym bardziej, że zaczęłam krwawić żywą, czerwoną krwią. Kazali przyjechać, jeśli czuję, że muszę
Pojechaliśmy. Minęła - uwaga! - godzina, odkąd wyszliśmy ze szpitala po KTG (po co nas odsyłali?...) Po 18:00 stawiliśmy się w szpitalu. Skurcze rosną w siłę. O mój boże, teraz dopiero wiem, co to znaczy, że bolą! Rozwarcie dalej 1cm, ale zostawili nas na oddziale. Dostałam jednoosobową salę na oddziale poporodowym. Pielęgniarka nalała mi wody do wanny i odesłała do kąpieli. Siedzieliśmy tam z G. do 21:00. Skurcze bolały co raz bardziej, mocniej i częściej. Przy każdym skurczu Gaba wierciła się i napinała - myślałam, że mi skóra pęknie z bólu. O 21:00 zbadano mnie ponownie - rozwarcie na 5cm, jedziemy na porodówkę! (hurra! rodzę!!)
Zwieźli nas na porodówkę, gdzie dostałam dużą, pojedynczą salę i przydzielono mi położną - Tracy. Świetna babeczka Dopiero od tego momentu zaczęłam się znieczulać - gazem rozweselającymG. śmiał się ze mnie, bo po każdym wdechu byłam co raz bardziej otumaniona i ponoć z taką siłą ciągnęłam, jakbym się chciała tym gazem naćpać Ale co tam - to nie on rodził, nie jego bolało a mnie pomagałoI faktycznie, tak ciągnęłam, że im popsułam aplikator i musieli instalować nowy Aha, skurcze bolały już jak "JP" (ja pier...)
O 22:30-23:00 dostałam kolejne znieczulenie na życzenie - zastrzyk w udo. Gaz i tak dalej działał G. trzymał mnie za rękę i podawał pić, drugą nie chciałam puścić rączki u wezgłowia łóżka. Tracy zagadywała wesoło, co jakiś czas mierząc ciśnienie i ocierając mi czoło chłodną, mokrą ściereczką.
O MÓJ BOŻE! MAM CÓRKĘ!!!
Położyli mi ją na piersi, G. odciął pępowinę... Te Jego szkliste oczy pełne miłości... I mała różowiutka BLONDYNKA przy moim cycuBoże, nigdy w życiu nie byłam taka... dumna z siebie, że dałam radę Skurcze odeszły jak za pstryknięciem palcami! Tylko szycie bolało, oj, bolało... Znieczulenie miejscowe i szyjemy Jeszcze jej podziękowałam jak skończyła i śmiały się obie z Tracy, że chyba nigdy im się nie zdarzyło żeby pacjentka dziękowała za zacerowanie
Poszłam się wykąpać, a Tracy w tym czasie doglądała Gabi i... przyszykowała mi kawę z mlekiem i tosty. Cały poród byłam grzeczna, cicha, nie krzyczałam - tylko raz wydarłam się przy partych. Tracy wycałowała mnie i stwierdziła, że życzy sobie tylko takich rodzących
Wróciłam z kąpieli i , zajadając tosty, powtarzałam G. jaka to jestem zajeb... że urodziłam taką cudowną Córkę! Gaz rozweselający chyba jednak nadal działał
A później... było ciężko... Ból krocza, niewyspanie, nauka cycusiania... Ale to już inna historia...
Po szpitalu pojechaliśmy do znajomych w odwiedziny. Mieliśmy zostać tylko godzinę, ale zasiedzieliśmy się wspólnie aż 4 W międzyczasie skurcze dalej powoli przybierały na sile i pojawiały się już co 4 minuty. Wszyscy byli spanikowani, że mam dzwonić na IP i pytać czy przyjechać, ale ja byłam dziwnie spokojna w tym temacie i humor miałam wyśmienity - jak nigdy! W końcu zadzwoniłam, zapytałam, opisałam co i jak. Kazali wziąć długą kąpiel i obserwować skurcze. Gdyby były co 2-3 minuty i długie, to mam przyjechać. Zawinęliśmy się z G. do domku, tam wzięłam kąpiel, skurcze nie przechodziły. Wydłużyły się do minuty i pojawiały co 3. W dodatku odszedł mi czop więc ponownie zadzwoniłam i zapytałam co robić. Kazali przyjechać.
Około 16:30-17:00 byliśmy już w szpitalu. Podpięto mnie do ktg, skurcze co 3 minuty na 50-60%. Sprawdzono mi rozwarcie, ale niestety tylko 1cm. Dodatkowo podczas badania czop odszedł już zupełnie. Skurcze bolały, ale ja dalej byłam spokojna. Położne stwierdziły, że jestem ZA SPOKOJNA i wobec tego mam jechać do domu i wrócić KIEDY NAPRAWDĘ BĘDZIE BOLAŁO
U mamy byliśmy... hm... może z 45 minut? Wkurzona byłam niesamowicie. Powiedziałam mamie, że mogłyby mi przynajmniej wody odejść, to już bym wiedziała, że rodzę, bo inaczej to ja już sama nie wiem skoro mnie odsyłają z takimi częstymi skurczami. Chciałam jej pomóc w czymś, ale tak mnie bolało, że położyłam się na kanapie. Naraz czuję i słyszę: "BUM!"
"Ohooo... Chyba wody?..." - pomyślałam, zwlekając się z kanapy. Kilka kroków później nie miałam już wątpliwości Ale do łazienki zdążyłam
O 24:00 przełom - mamy 10cm rozwarcia!Tysiąc razy upewniałam się pytając Tracy, czy ja już naprawdę mogę przeć Otrzeźwiałam z gazu, myślałam przytomniej, ale niestety skurcze weszły w fazę ""JPKM" (ja pier.. k... mać) A tyle mówi się, że parte przynoszą ulgę! Ściema! Po 51 minutach skurczy partych Tracy (i tabun innych położnych - pomocnic - które nie wiem skąd się wzięły?..) zakrzyknęła: "Baby girl!" i usłyszałam najpiękniejszy krzyk pod słońcem!
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
tez bede rodzic w UK w grudniu :))) Gratuluje " Córcia sliczna ! :))) i swietnie opisana historia hehe :))
Mam nadzieje , ze i ja trafie na fajna polozna :) A jezeli moje by byla ,to juz wg suuuuper ;)
Gratuluje corci :) Sliczna Malutka :)
LILIANNKA - mam nadzieję, że już jest wszystko w porządku z Maluszkiem? Oj, można się nasłuchać na tej porodówce różnych dźwięków, ale jak już się samemu rodzi, to się nic nie słyszy ;) :P Ja też byłam na emergency w szpitalu w 36 tyg. bo podejrzewałam wyciek wód, przy okazji zrobili mi ktg więc leżałam godzinę tam podpięta i słuchałam... Ale najlepeij słuchało się tego będąc już PO...
MIAX - witam Koleżankę Grudniówkę Ależ sentymentalnie się zrobiło... Na kiedy masz termin? Ja miałam na 14 grudnia, urodziłam w wigilię
EWAMARCHEWA - Jasne, tego Ci życzę! Ja nie trafiłam na swoją midwife, ale jestem bardzo zadowolona z tej którą mi przydzielili. Opieka porodowa jest naprawdę super! Pamiętam jeszcze jak wwozili mnie wózkiem na porodówkę, że cały personel się do mnie uśmiechał i pytał o samopoczucie, czy wiem jaka płeć itd...
51 minut partych a Ty nie krzyczalas..?Poziwiam:) ja sie darlam na caly szpital, a u mnie trwaly moze 20 minut:)