Wizyta w szpitalu.
W piatek miałam bardzo silne bóle brzucha ,NO SPA nie pomogła,a wraz z bólem nasilał się lęk o moje kruszynki.CorAz bardziej sie denerwowalam.Nie miałam akurat czym jechać do szpitala(18km)i mama wezwała karetkę.Jeszcze bardziej byłam spanikowana,bo miałam wizje ,ze jadę na poród.Tak sie bałam,ale w szpitalu okazało się,ze takie bóle występują w ciaży ,a mi nasiliły sie pod wpływem stresu...I to jest racja.Musze opanować sztukę radzenia sobie z nerwami,bo to najgorsze i dla mnie i dla dzieci.Jednak dobrze,ze pojechałam do szpitala,bo brzuch miałam opuszczony i skrócona szyjkę macicy,a każdy lekarz ostrzega,ze z bliźnietami występuje ogromne prawdopodobieństwo przedwczesnego porodu...Wczoraj wyszłam,musze leżec w łózku,a w czwartek mam wizyte u genetyka i na badaniach prenatalnych:)zobaczę moje skarbeńki!W tym szpitalu mam rodzić-niby od 30 tyg mam już leżec w tej klinicedo rozwiązania.Ale może i lepiej-przynajmniej będe spokojna o moje kochane dwie córeczki..:)DAM RADĘ!Wszystkie damy radę!Tylko musimy być wytrwałe:)