Dziś mamy 38 tygodni i 6 dni, jutro kończymy pełne 39 tygodni. W nocy troszkę nas postraszyło, przeczyściło mnie, po czym dosłownie co minute zaczęłam chodzić na siusiu, brzuszek się stawiał, dostałam dreszczy, w ogóle czułam się okropnie, pół nocy nie spałam. Ale uspokoiło się i jak narazie cisza. Ale czyżby to zwiastuny zbliżającego się porodu...? Chciałabym wytrzymać do piątku, bo w piątek Olinek wyjeżdza w góry do sanatorium i chciałabym go na spokojnie wyprawić. Ale ciekawe jak to będzie. Czy wytrwam jeszcze te 9 dni do terminu czy będzie wcześniej czy może nawet pózniej. Chciałabym już, tzn jak jak Oli pojedzie. Czyli choćby zaraz w piątek :p Ale niestety tego momentu nie da się sobie wybrać :) Pozostało nam czekać :)