W ostanim swoim wpisie opisywałam jak to ślicznie, bezobjawowo wyszły Gniewkowi ząbki. No i przechwaliłam. Dzień po tym, Mały dostał gorączki 38.5 po czopku spadała na max 2 godziny i wracała. Generalnie Gniewko całymi dniami śpi i pije. O jedzeniu czegokolwiek mogłam zapomnieć. Dopiero na wieczór wtranrzolił 100 mm kaszy manny. Dzisiaj już trochę lepiej. Gąroczka z rana 37. wstrzymałam się z czopem i jakoś sama spadła. A no i zjadł zupke, opróżnił cycki. Więc nie jest tak tragicznie :)
A ja w końcu wzięłam się za Ewkę Chodakowską. W sumie do zrzucenia kg nie mam. Waga mniejsza niż przed zajśćiem w ciążę. Ale moje ciało wygląda tragicznie. Jak ciało jakiejś 50-latki. Galareta, galareta, galareta. Wczoraj zaczęłam. Postanowiłam przez 4 tyg, 6 razy w tygodniu (sobote sobie odpuszczam) ćwiczyć SKALPEL, po 4 tyg dołoże turbo spalanie i killera na zmiane :) Po takiej przerwie w ćwiczeniach czuje wszystkie swoje mięsnie. Wiem gdzie co jest :D Ale wytrzymałam cały i jestem z siebie dumna! :) Porobiłam sobie fotki tych swoich obwisów i za 4 tygodnie sprawdze czy coś ruszyło. Buziaczki :*