Te całe święta jakoś od kilku lat w ogóle mi się nie udzielały. Myślałam, że może teraz jak mam już dziecko jakoś to wszytsko innaczej mi przyjdzie , ale nie. Święta = sprzątanie, gotowanie, goście, goście , goście...
W tym roku naharowałam się jak dziki wół, wszystko co robiłam robiłam na raty albo w nocy jak Mały spał. Okna pucowałam po 20 :ooo Łazienki też pod osłoną nocy czyściłam. Kompletny armagedon. Za rok mam nadzieję będziemy już cała 3 w Belgii i przyjedziemy tylko w gościne do PL.
W sumie za dużo nie pojadłam, bo jak na wigilię wypiłam lampkę wina, tak wymiotowałam pół nocy a na 1 dzień świąt nie mogłam patrzeć na jedzenie. ot taka ze mnie pijaczyna. Gniewko dostał piękne prezenty czyli to co mamusia chciała żeby dostał. Pampersy, 2 dresiki, eleganckie 2 koszule, no i od teściówki jakieś piłki- których ma tysiąc i jeszcze nie za bardzo jest Nimi zainteresowany. Choinkę ubierał Ł, rozbiera ją sukcesywnie Gniewko, dobrze że ozdoby są plastikowe.
Może gdyby spadł śnieg poczułabym ta magię świąt. ? :)
POZDRAWIAMY WSZYTSKICH! :*:*