Ciąża z 40tygodni.pl

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły

Zdarza się, że mój synek dostaje małego ataku płaczu np. jak się przebudzi, jak ktoś, kogo mało zna weźmie go na ręce, jak się czegoś wystraszy itp. Wtedy uspokaja się tylko u mnie. Ostatnio nawet jak się kąpałam, przebudził się i zaczął płakać. Mąż go tulił, kołysał i nic. Przyszedł z nim do łazienki. Cyca synek nie chciał, więc go przytuliłam i spokój. Mąż zabrał go z powrotem. Wtedy synek znów się rozpłakał. Przyszłam, wzięłam go i spokój. Mąż mówi, żebym mu go dała. Dałam, a on w ryk. Oddał mi go i spokój. Więc to raczej nie mogą być problemy z brzuszkiem. Ostatnio jak mi zasnął po takiej akcji na rękach i przebudził się, gdy odkładałam go do łóżeczka, a ja postanowiłam go w nim przetrzymać, tak się rozpłakał, jakby go ze skóry obdzierali. Z trudem uspokoiłam go kolejny raz. Napad powtórzył się jeszcze 2 razy, za każdym razem jak próbowałam go śpiącego odłożyć. Wtedy od tego wrzasku mogło go już faktycznie coś rozboleć, ale zaczynał płakać, jak go odkładałam, więc wydaję mi się, że źródłem nie był brzuszek. Natomiast wczoraj późnym wieczorem ewidentnie brzuch. Bo od samego początku nawet ja nie pomagałam, a on na zmianę to wrzeszczał to spokój. Biedny był tak padnięty, że kimał w przerwie między bólami. Trwało to 2 godziny. Od jakiegoś czasu jem już wszystko, ale tego dnia pierwszy raz zjadłam do obiadu ogórki słodko-kwaśne domowej roboty (dużo octu i cukru). Wydaję mi się, że to od tego i po prostu mam się trzymać od nich z daleka. Natomiast mój mąż twierdzi, że mały dostał kolek i te wcześniejsze to też były kolki i mam przejść na dietę i podawać małemu delicol przed każdym karmieniem. A co Wy sądzicie drogie Mamusie? Sorki, że się rozpisałam, ale chciałam dokładnie przedstawić sytuację...