Niedawno rodziłam w szpitalu na Madalińskiego w Warszawie i jestem załamana. Nie wiem co dla nich oznacza rodzić po ludzku? Ładna porodówka tak, ale brak kompetentnych lekarzy, którzy poinformują o stanie zdrowia i przebiegu porodu. Jeżeli ktoś zastanawia się nad wyborem szpitala to unikajcie tego miejsca, piszę to bo chcę mieć czyste sumienie. Nikt w czasie porodu mnie nie poinformował, że są jakieś problemy (byłam przytomna, mój mąż był obok i kilka razy pytaliśmy się czy wszystko ok), o niedotlenieniu dziecka i zagrażającej zamartwicy płodu dowiedziałam się z karty wypisowej odebranej 10 dni po porodzie. Nikt nie powiedział, że był zakładany próżnociąg, w czasie porodu mówili, że to pylotka, ja nie widziałam co robią tyko że lekarz mi na brzuchu się położył wyciskając malucha ( myślałam, ze to normalne procedury) dzień po porodzie na obchodzie lekarz zapytał się czy miałam vakum, nawet nie wiedziałam co to jest powiedziałam, ze nie a on się zdziwił i powiedział, ze tak jest w karcie. Nikt nie przyszedł omówić stanu mojego (była szyta bardzo głęboko co dopiero mój ginekolog mi powiedział) ani dziecka a po 3 dniach okazało się, że był krwotok do mózgu i nikt nie ostrzegł, że był problem w czasie porodu, że trzeba dziecko obserwować, żadnych informacji odbębnili swoje, dziecko jako produkt uboczny porodu. Uważajcie bo nie byłam jedyną pacjentką tego dnia, gdzie tak zakończył się poród, gdzie przyśpieszali go na siłę i skończył przóżnociągiem, bo im sal brakowało. Pediatrzy i rehabilitanci oglądający mój skarb w innym już szpitalu byli oburzeni mówili, że powinnam mieć cesarkę, że próżnociągu się nie stosuje już a na pewno nie tak lekkomyślnie. Co więcej gdyby nie obecność mojego męża to by ikt nawet do nei nie zajrzał bo w nocy położone tylko gadały i śmiały się i zapomniały, że jestem w sali obok. Poporodzie gdy mój maluch jeszcze był w innym szpitalu przyjechałam na izbę przyjęć z gorączkę i ostrym bólem w brzuchu, nawet nie chcieli mnie zbadać. Dla nich najważniejsza jest kasa z porodu a jak on się odbędzie i co potem się dzieje z dzieckiem mają gdzieś. O stanie zdrowia mojego dziecka poinformował mnie dopiero lekarz w innym szpitalu. Koleżanka z która byłam na sali również po takim porodzie nawet nie wiedziała, ze jej dzieck zabrali i wykonywali usg główki dowiedziała się dzięki mnie, jak powiedziałam że mojemu maluchowi robili, to sama zaczęła drążyć temat u lekarki. Co więcej nie odebrali od nas dokumentów, które wypełnialiśmy na izbie przyjęć takich jak zgoda na świadomy poród, zgoda na przetoczenie krwi, wywiad epidemiologiczny i nawet się nie zorientowali co znaczy, ze osoby przeprowadzające poród nawet nie zajrzały do naszej karty!!!
Proszę dwa razy pomyślcie, a jeśli już tam to pilnujcie by mąż był przy was cały czas i domagajcie się wiedzy na temat tego co robią! A najlepiej nagrajcie chociaż na dyktafonie! Trzymajcie się ciepło i powodzenia!
Odpowiedzi
Kilka razy znalazłam się na IP i to mnie przeraziło i sprawiło, że nie zdecydowałam się tam urodzić.
Za pierwszym razem przyjechałam z krwawieniem w pierwszym trymestrze i zostałam totalnie olana. Czekałam 8 h i w między czasie przyjmowane były inne pacjentki które przyszły dużo po mnie ale były w bardziej zaawansowanej ciąży. Po 4h mój partner zaczął się wkurzać i chodził interweniować do pokoju lekarskiego aby w końcu mnie zbadali bo źle się czuję i krwawię. Bardzo niesympatyczna pani położna kazała nam się uspokoić i powiedziała, że o kolejności przyjęć decyduje lekarz na podstawie karty.
Po 6h zalewałam się już łzami i byłam pewna najgorszego. Wtedy jakaś położna łaskawie kazała mi wejść do gabinetu i ściągnąć majtki. Kiedy to zrobiłam, kazała się ubrać i wracać do poczekalni. Nie powiedziała ani słowa. Pamiętam jak cała się trzęsłam i płakałam. Nie wiedziałam co się dzieje. W końcu po 8h o godzinie 22 w nocy lekarz mnie przyjął. Zbadał bardzo niedelikatnie, potem zrobił usg mocno naciskając na brzuch. Pamiętam, że ze stresu myślałam, że zemdleję. Powiedział, że chce mnie zostawić w szpitalu.
Drugą sytuację miałam w 9 miesiącu kiedy nie czułam ruchów. O dziwo czekałam tylko 3 godziny na KTG.
Ja również nie polecam tego szpitala.
Rodziłam na Żelaznej i jestem mega zachwycona. Mój poród odbierały dwie położne (za nic nie płaciłam, przyszłam z ulicy,nawet ciąży tam nie prowadziłam). Jedna z położnych trzymała mnie za rękę i głaskała po niej, mówiła do mnie: "skarbie, jesteś bardzo dzielna" i inne miłe rzeczy, cały czas badała mnie na KTG a druga co pół godziny masowała mi szyjkę i kroczę abym nie popękała. Co chwilę przychodził również lekarz sprawdzić czy wszystko ok. Wszyscy mnie dopingowali i byli mega cierpliwi.
Później jak już leżałam z małym na sali z inną kobietą i jej dzieckiem (to była prześliczna sala, nowoczesna, czysta, były kosmetyki dla dzieci, chusteczki i wiele innych fajnych rzeczy) to przyszła pani doktor która odbierała mój poród dwa dni wcześniej. Przyszła tylko po to aby obejrzeć jak to nazwała "swojego maluszka". To było tak miłe, ze popłakałam się w końcuu ze wzruszenia.
Już nie mówiąc o tym, że całodobowo miałyśmy do dyspozycji położną laktacyjną, która przesympatycznie uczyła nas jak karmić i służyła pomocą nawet o 4 rano.
Podsumowując - szpital na żelaznej jest jedyny w swoim rodzaju. Polecam go wszystkim mamusiom.