Wiecie coś na temat starych czasów..? Tzn. lata 30 lub ciut wcześniej/później, czas wojny itp.?
Ktoś wam kiedyś coś opowiadał ?
Szczególnie o małych dzieciach ?
Warunkach mieszkaniowych ?
O tym jak to realnie kiedyś wyglądało..?
* Mnie ciekawią takie historie. Ale w rodzinie mam tylko babcię, która chętnie mi opowiadała, jak to było, gdy była mała.
Ogólnie bieda z nędzą. Ludzie nie mieli nawet butów.. zimą chodzili do kościoła ponad kilometr w skarpetach samych..
Nie było zabawek ani butelek/smoczków.. sami ludzie sobie robili "takie cuda".
Moja babacia akurat miała starszego o 2lata brata i urodziła się jeszcze kolejne 2 dziewczynki. Więc wyglądało to tak, że ten brat miał 8lat, moja babacia 6, siostra 3lata i kolejna 10miesięcy. Akurat wtedy zmarł ich tata, więc moja prababcia została zupełnie sama z 4 małych dzieci, które z resztą rodziła w domu dwoje przy lekarzu, a kolejne dwie sama (podziwiam) [tzn. przy pierwszych był "lekarz", a przy kolejnych juz wiedzieli, co maja robic...].. Nie mogła siedziec z dziecmi w domu, bo musiala isc na pole orac, doic krowy, zalatwiac wodę, wymieniac się na jakieś towary, jednocześnie zajmując się domem i robic ta cala mase innych spraw, aby dzieci mialy w ogole co jesc. Więc mi babacia mowila, ze dzieci szly z nia na to pole i 2najstarszych pilnowalo na brzegu te mlodsze.. Dla mnie nie do pomyslenia, a oni to faktycznie przeżyli.. Ludzie byli bardziej dorośli i odpowiedzialni.. Pamieta tez, ze pozniej, kiedy miala nascie lat musiala isc do pracy pomagac rodzinie i wyjechala do innego miasta na kilka lat (tzn. wracala co jakis czas z pieniedzmi, albo "pracodawcy" przywozili rodzinie tą kaskę albo jakies towary spozywcze czy ubrania). Ogolnie wtedy sprzatala i gotowala u jakichs bogatszych ludzi. Przez ten caly czas nie mogla chodzic do szkoly.. I pomyslec, ze tak zyla wiekszosc ludzi wowczas. Cos niebywałego.. Pogon nie tyle za pieniadzem, co za zywnoscia czy innymi niezbednymi rzeczami.. Ogolnie babacia do szkoly chodzila chyba 3lata w calym swoim zyciu i tam musieli mowic po niemiecku i w ogole wszystko wszedzie bylo wylacznie niemieckie. Jesli ktos na ulicy mowil po polsku, to nawet niemcy uslyszawszy to bili go - obojetenie czy to dziecko czy starzec..
Bylo na prawdę wiele takich "cudownych" opowiesci, ciekawych, przerazajacych i sklaniajacych do glebokich refleksji..
Nie będę tu wszystkich opisywac, bo by mi miejsca nie starczyło.. ;)
Jeszcze dodam, ze pytalam, jak to bylo z kamirniem niemowlat, jesli mama nie mogla/nie miala czasu karmic. Babcia powiedziala, ze dopoki mama mogla karmic, to dziecko na stale bylo przy niej w chuscie, a potem, lub jesli nie mogla karmic wcale, to dzici spozywaly mleko kozie rozcienczone z wodą ;)
I te pieluchy tetrowe na pupie, które trzeba zmieniac kilkanascie razy dziennie, moczyc w wodzie kilka nocy, potem gotowac, jak juz sie duzo uzbiera, kolejno suszyc i tak w kolko.. masakra. Chyba, że ktoś był bogaczem lub mieszkał w duzycm mieście, miała dużą rodzinę do pomocy, to pewnie było łatwiej..
Takie czasy, taki los.. straszne..
I pomyslec, ze Ci ludzie przezyli tak wiele, tak wiele tez widzieli zmian. Teraz jest wszystko ogolnodostępne, kurczęęę.. Ta technologia.. Gdzie telefony wchodziły kiedy ta moja przyslowiowa babcia miala ponad 70lat.. Stopniowo wszystko sie pojawialo, ale na pewno jak spojrza w przeszosc, to twierdzają, ze nigdy nie byli sobie w stanie tego wyobrazic.. My juz tego nie powiemy, bo nie sądzę, zeby swiat byl tak bardzo rozny za te 60lat.. A tamci ludzie, choc nie wyksztalceni, to niezwykle kochani, troskliwi i uprzejmi. Tego nam z pewnoscia brakuje. Tego powinnismy sie od nich uczyc.. Mimo tylu przezyc (bo i niektorzy przetrwali w obozach.....), teraz jakos sie tu odnalezli i nadal pozostali tymi skromnymi ludzmi.. (oczywiscie niestety nie wszyscy).. Tacy ludzie moga usiasc w fotelu i powiedziec, ze przezyli niejedno i niejedno widzieli.. Że przezyli wszystko.. Przezyli w piekle..
Eeee.. dla mnie to niezwykle historie.. lubię jakoś takie temety. Są wyjątkowo ciekawe..
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!