Mi sie dziś zdarzyło.... Mała wojowała pół nocy z płaczem w efekcie czego zaspałam do pracy, córcia po źle przespanej nocy miała jeszcze gorszy poranek, ryk krzyk... nie zdążyłam wyprasować spodni, poszłam do pracy w tych wczorajszych oczywiście wyplamionych z wczorajszym obiadkiem na nogawce, do tego jak ją niosłam (bo oczywiście nie chciało jej się iść! a się spieszyłam bo byłam i tak spóźniona) ubrudziła mi bucikami bluzkę...potargała włosy...zapomniałam śniadania do pracy...dziecko do żłobka oddałam w równie potarganym stanie...z jakąs starą bułka w ręku - musiała leżeć w samochodzie.....człowiek stara się jak może a dzieciak z uporem maniaka a to nie chce bucika założyć, ucieka przed sweterkiem, wyciąga wszystkie dokumenty z torebki a na koncu wylewa ci mleka na ostatnia bluzkę! Do tego ktoś zastawił samochód...ehhh
i tak spóźniona, potargana w wyplamionych spodniach, głodna bez śniadania siędze w pracy i zastanawiam się czy to tylko mnie tak dopada taka "mamuskowatośc"
2014-08-18 10:26 (edytowano 2014-08-18 10:29)
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!