Mam problem:( Powiem szczerze, bo nie wiem, kogo się poradzić: męczę się karmieniem piersią:( nie wiem, może mam jakąś depresję z tym związaną czy co. Po cc przez 2 dni mały był karmiony mm w szpitalu bo po pierwsze, miałam malutko mleka, po drugie, mały za bardzo nie umiał ssać cyca, po trzecie miał małą wagę i musiał być dokarmiany. Problem w tym, że jak już pojawiło się mleko to nie potrafił załapać, z początku z prawej piersi coś ssał, a lewą musiałam odciągać. Pielęgniarka dała mi nasadki sylikonowe, przydatne bardzo ale teraz synek nie chce hmm, nie umie jeść bez tego!! męczę się z tymi nasadkami, mam mało mleka chyba, tak mi się wydaję, bo mały się często budzi, może mi się wydaję, nie wiem dokładnie ile malec 3 kilogramowy powinien jeść. Plecy mnie bolą, bo siedzi mi na cycu długo:( Nie mam już siły...Do tego w nocy to koszmar, wstawanie i karmienie jego zajmuję minimum godzinę. Jestem wykończona po nocy. Jestem o krok na przestawienie małego na mm, ale oczywiście co mama powie, rodzina, teściowa, będą patrzeć spod oka, a czy ja sama nie będę miała do siebie pretensji, że przerwałam karmienie piersią. Miała któraś tak z Was? bo mi to całe karmienie nie za dobrze na psyche działa:(
Odpowiedzi
ciezko bylo, przykro mi bylo ze nie karmie cyckiem, ale w koncu do tego przywyklam.