Przeżyłam dzisaj szok na całe życie, bylismy w centrum handlowym i tam byl taki statek do wspinania dla dzieci, 3 pietra, pełno zakamarków i 2 wyjścia, z których można bylo mieć jednoczśnie na oku tylko jedno.
Wiedzac że cięzko go tam bedzie upilnowac lazilam caly czas dookola i kontrolowalam gdzie maly sie akurat znajduje, ale nagle zniknął...
Wlazlam we wszystkie schowki i nie bylo go, szukalam jakies 3 minuty, zaczelam pytac ludzi- nikt nie widzial.
Obok byl Smyk- opcje byly 2 albo on tam będzie oglądał zabawki, albo alarmuje personel i policja...
Biegne do lady, wołam juz z daleka "przepraszam" żeby ludzie mnie przepuścili, patrze- STOI i oglada jakieś Minionki...
Mówie wam szok nie z tej ziemi:( A jesly by ktos chcial z tego miejsca uprowadzic dziecko to miejsce idealne. Nie ja jedna szukalam dziecka w zakamarkach tego statku( jedno miejsce bylo tak waskie że dorosly prawie nie wlezie, calkiem ciemno(świecilam telefonem) a w środku pelno malych dzieci...)
Teren powinien byc kompletnie ogrodzony, bo jak pisalam jak maly wylazl tym drugim wyjsciem to po prostu nie moglam go zobaczyć, musialabym sie rozdwoic...
ps. kiedys w DE znalazlam dziecko ok. 4- letnie, szlo samo chodznikem. Juz go chcialam zabrac do domu i zadzwonic po polcje( nie bylo wtedy jeszcze komórek) ale podjechala samochodem mama i go zabrala, na dzień dobry w nerwach spscila mu lanie...Byla w ciezkim szoku, jak juz samochodem go szukala po calej dzielnicy...
Odpowiedzi
Dziś jadąc samochodem widziałam pędzące ( na szczęście po chodniku) na rowerku dziecko w wieku ok. 4-5 lat. Bez jakiejkolwiek opieki. Gdybym nie była w samochodzie wezwałabym policję.