Milosc do partnera to juz dla mnie kompletnie cos innego. W tym wypadku milosc to umiejetnosc zycia z nim, szacunek, oddanie. Nie uwazam jednak milosci do partnera czy meza za cos stalego, niezmiennego. Jesli bardzo by mnie zawiodl, rozczarowal, zranil, pewnie wszystko by runelo. Milosc do meza z pewnoscia nie jest bezwarunkowa. Jest uwarunkowana wieloma czynnikami. Kocham go bo...
Bo jest dobry
Bo jest uczciwy..
Bo jest oddany..
Bo jest zaradny...
Kochajacy...
Opiekunczy...
Gdyby taki nie byl nie kochalabym go.
O milosci do dziecka nie musze tak mowic, bo kocham je bez wzgledu na to jakie jest i jakie bedzie.
Co do milosci do kraju to niestety.. Nie znosze polskiej mentalnosci i cwaniactwa.