... SKOMPLIKOWANE...
Mam zły dzień jak cholera.... od wtorku nie jem leków i staram się jakoś funkcjonować, ale to nie takie proste, ciagłe zawroty głowy, nudności, drgawki itp..... wiem, że kryzys minie ale dzisiaj to normalnie jestem tykającą bombą... wszystko mnie denerwuje a najbardziej mój A... a na dodatek to nie wiem do końca jak będzie z planowaniem dzidziusia na wiosnę, po ostatniej rozmowie z mężem - a raczej monologu bo rozmową bym tego nie nazwała dochodzę do wniosku, że nie jest jeszcze gotowy..... więc chyba daje se spokój..... i poczekam aż sam wyjdzie z inicjatywą.... przykre to trochę.... ehhhhh..... smutno mi i tyle ale nic na siłe.... ja też się boję.... ale chęć posiadania dziecka jest dla mnie silniejsze od strachu... czuje że dałabym rade...., że dalibyśmy radę... no ale dwoje musi chcieć..... a On teraz zadowolony siedzi sobie i gra w te swoje gry na konsoli i popija piwko i pomyśleć ze On za tydzień kończy 30 lat... myślałam że jest trochę bardziej dojrzały... oki... już Wam nie marudzę... sorry że tutaj to napisałam ale potrzebowałam sie komuś wygadać. Miłego wieczorku i dajcie mi siłę.
Odpowiedzi
P.s. Trzymaj się Aniele.
badangel na szczeście papierosów nie pali.... i nie przepraszaj ze wylewasz żale w moim pytaniu ale od tego jest to forum