Tu jest dla mnie argument, że bym dziecka z nią nie zostawiła.
Nie wiem co zrobić, bo jestem w takiej kropce, że hej. Zostaję sama w domu na pół roku, bo mój jedzie na szkółkę...A matula mówi żebym na studia szła, bo koleżanki z klasy poszły i to wszystkie! Nóż w kieszeni się otworzył... Małe dziecko a ja na studia mam iść, jeszcze zostawić chałupę samą sobie i małego Piotrka (brat Krystiana)... A co sobie będzie myslała moja teściowa, że będę go wiecznie pilnować?! Jeszcze zanim mały się urodził mówili mi żebym na studia szła i to już... ja ja ledwo podniosłam się teraz z gleby, bo mały mnie wykończył, wyssał wszystkie soki ze mnie... Nie chce mi się iść, nie chcę oddawać jej dziecka... boo.. bo się boję, że dziecko mi bedzie bić tak jak mnie czy moją siostrę... Udawaczka pierwsza klasa.. Obłuda na 100%... Raz milusia, a raz obrobi tyłek...Po co mam iść na studia, może inaczej, po co o tym teraz decydować, skoro nie wiadomo co ze szkółką.. Krystian planował wyjechac na stałe do niemiec, gdy tutaj mu nie pójdzie... I tu pada pytanie posłuchać starej czarownicy czy słuchać tego co mi rozum dyktuje i zadecydować co i jak z moją małą rodziną?
Odpowiedzi
Tu jest dla mnie argument, że bym dziecka z nią nie zostawiła.