No własnie jak?
Jesteśmy razem prawie 3 lata to przecież nie jest tak długo... Jest ode mnie 7 lat starszy, zaszłam w planowaną i obustronnie chcianą ciążę a to wszystko co razem przeżyliśmy w ciągu tych 3ch lat to na prawdę dużo związków nie miało takich sytuacji jak my co nas scementowało jeszcze bardziej.
Ok, mamy dużo napiętych sytuacji zwłaszcza w ostatnim czasie, opuszczamy Norwegię przez cholerny brak opieki prenatalnej i coraz większą dyskryminację obcokrajowców, w krótkim czasie przenosimy się do innego kraju, mam problemy ze zdrowiem i trochę z ciążą plus problemy życia codziennego. Na pieniązde nie możemy narzekać, choć czasem zamiast na związek wolałabym ponarzekać na brak kasy.
Ze swojej strony nie zmieniłam się nic, z wyglądu i przechodzenia ciąży (poza tymi problemami zdrowotnymi) czuję się doskonale, mam malutki ładny brzuszek (nie mam na myśli, że te większe są brzydkie! Po prostu obydwoje lubimy mój brzusio) a wszyscy znajomi mówią mi, że jestem stworzona do bycia w ciąży. Na prawdę się nie zmieniłam, jestem nadal tą samą osobą.
Nie wiem jak dotrzeć do mojego męża jak się tak zastanowię to od jakiegoś miesiąca żyję z obcym człowiekiem do którego mam ochotę podejść i powiedzieć KIM JESTEŚ I CO ZROBIŁEŚ Z MOIM MĘŻEM?! Cały dzień pracuje, jak przyjdzie zjemy obiad i siada przed komputer. Jest najszczęśliwszy jeżeli na facebooku będzie rozmawiał naraz z conajmniej 3 osobami a im więcej tym lepiej. Ja wógole nie mogę z nim pogadać. Mówi, że załatwia ważne sprawy a tak na prawdę gada o głupotach z kolegami, choć nie daję pewności czy powoli nie dochodzą do tego jakieś kobiety. Mam wrażenie, że od jakiegoś miesiąca traktuje mnie jak aliena z przetłuszczonymi włosami, z którym nie da sie o niczym porozmawiać, w różowym sfilcowanym szlafroku i zielonych pomponiastych papcioszkach, który śpi do 14 a w workach pod oczami można przenosić ziemniaki.
Jestem zła i jest mi przykro, nawet coraz mniej mogę z nim pogadać o tych poważnych ciążowych problemach bo mnie po prostu nie słucha a ewentualna odpowiedź jest o najbliższych planach jego kolegi na przyszłość! No ok, nie wychodzi (jeszcze) nigdzie beze mnie, ale ja też nie jestem nudną starą babą gadającą w koło o tym jak jej gibis wymieniali a kafelki w poczekalni były zielone. Dotychczas zawsze powtarzał, że jestem nie tylko jego żoną i przyjaciółką ale również przyjacielem, nigdy nie chciałam ograniczyć mu przyjaciół a mimo wszystko czułam się przez niego adorowana i traktowana jak kumpel na najwyższym poziomie.
Rozmawiałam z naszą wspólną przyjaciółką (z tym, że to on mnie z nią poznał, ale my też zaprzyjaźniłyśmy się bardzo głęboko) i ona sama powiedziała, że ja nie zmieniłam się w ciąży nic na gorsze, ale z tego co ona pamięta to w jego poprzednim małżeństwie, jak już jego ex też była w ciąży to powoli zaczęły się robić problemy i jak obwiniała jego ex żonę tak teraz się zastanawia czy to nie w nim jest problem.
Początkowo chciałam próbowac na niego wpływnąć, żeby poświęcał mi więcej uwagi, ale stwierdziłam, że to troszkę żałosne prosić się o uwagę własnego męża... Myślicie, że jest jakiś sposób jak mogłabym się zachowywać żeby sam spróbował "się obudzić" póki jeszcze nie jest za późno?
2013-11-11 22:32
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!