Piszę, bo chciałam się troszkę wyżalić, a obcemu podobno łatwiej powiedzieć o swoich problemach.
Sprawa wygląda tak, że mieszkam z rodzicami. W połowie maja wprowadził się do nas mój chłopak. Miał się wprowadzić później, ale dostał tu pracę i żeby nie dojeżdżał zamieszkał z nami... Pracował na początku w jednej firmie (T), później przeniósł się do innej, bo lepsze zarobki niby. Z tym, że nie dostał wypłaty w czerwcu, lipcu ani sierpniu. W firmie T był zatrudniony przez agencję pracy i oni mają jego umowę. Cały czas nam mówią, że sprawę załatwią i zadzwonią, a my dzwonimy i musimy się prosić o info :/ Pojechaliśmy tam, ale cały czas ktoś nas zbywa, że nie ma pani od finansów albo kogoś tam jeszcze.
W tej drugiej ponoć sprawę załatwili. W piątek został po godzinach i wysłali pieniądze jeszcze raz przy nim (rzekomo-tak przynajmniej mi powiedział). Z tym, ze tych pieniędzy nadal nie ma na koncie. Byliśmy w banku i z kontem jest podobno wszystko ok.
Reasumując nie mam pieniędzy od 3 miesięcy, utrzymują nas moi rodzice (a umowa była taka, że on może zamieszkać z nami pod warunkiem, że płaci co miesiąc 700 zł. za naszą dwójkę). Do dzisiaj mamy czas, żeby dać im kasę, bo powiedzieli, że lubią go bardzo, ale utrzymywać nie będą (wcale im się nie dziwie). Z drugiej jednak strony bardzo go kocham, nie chcę stracić, ale nie potrafię też już ufać, bo nie wierzę w tego typu zbieg okoliczności.
Macie może jakieś pomysły, rady dla zrozpaczonej ciężarnej?
Dodam, że czuję też, że to moja porażka również. Bo co z tego, że zdałam prawko, maturę i egzamin zawodowy, jak to nie pomoże. Za to dziecka nie utrzymam :/ Jestem na siebie wściekła, a co gorsza płaczę prawie cały czas z nerwów itp. Czuje się bezsilna.
A maleńka pcha się na świat o wiele za wcześnie.
Odpowiedzi
Domyślam się z Twojego postu, że podejrzewasz, że on umyślnie nie daje tych pieniędzy?