Polecam blog , duzo fajnego czytnia o suplementach diety dla dzieci i dorosłych pisane okiem specjalisty bofarmceuty ;)
Dziś obiecany temat porównania kropelek na kolkę zawierających simeticon lub dimeticon. Dimeticon to polimer silikonu. Simetikon to dimeticon z domieszką dwutlenku krzemu. Ich działanie polega na rozbijaniu i usuwaniu pęcherzyków powietrza gromadzących się w przewodzie pokarmowym, zmniejsza napięcie rozdętego gazami żołądka. Jakie są inne sposoby na kolkę pisałam już wcześniej.
Krople obecne na polskim rynku zawierają Dimeticon 0 i jest to Esputicone albo simetikon – tutaj mamy kilka preparatów. Mają różne stężenia – zawartości tej osmotycznie czynnej substancji – simetikonu. I tak najsilniejsze są:
- Bobotic Forte – 135mg/ml
- Espumisan 100 – 100mg/ml
- Infacol – 40mg/ml
- Espumisan (zwykły) – 40mg/ml
Sab simplex - cudowne niemieckie kropelki, w Polsce niedostępne – wielu rodziców je chwali i podobno naprawdę działają. Zanim je kupicie (w Polsce jedynie przez internet) zastanówcie się czy na pewno chcecie zawierzyć nieznanemu sprzedawcy. Jaką macie gwarancję, że w środku jest to co trzeba i że były te krople przechowywane tak jak trzeba? Może macie tak jak ja blisko do granicy, albo jesteście tak zdesperowani, że pojedziecie do Niemiec. Nie dziwię się – w obliczu nieustającego płaczu własnego dziecka też byłam o włos od wysłania męża za granicę. Mam blisko na szczęście ;) Ale co mają w składzie, że są takie cudowne? I czy naprawdę warto??? Skład – Simetikon ;)
Różnica polega na stężeniu – w 1ml mamy 25 kropli i zawarte jest w tym 69,19mg simeticonu. Wychodzi na to, że nasz polski Espumisan 100 oraz Bobotic Forte jest… MOCNIEJSZY ????? Tak!
Sab simplex-u należy podać 15 kropli (0,6ml) do każdego posiłku. A więc jednorazowo podajemy dawkę 41mgsimeticonu.
Dawkowaniu Boboticu Forte to 3 krople do posiłku czyli… 20mg simeticonu!
W dodatku Sab simplex można podawać do każdego posiłku (czyli u dziecka miesięcznego co 3 godziny mniej więcej więc na dobę może wyjdzie z 7-8 razy, zależy czy w nocy będzie jadło i ile razy) a Bobotic Forte zalecają 6x dziennie…
Czy już rozumiecie na czym polega cudowne działanie Sab Simplex?
Po prostu podaje się go WIĘCEJ !
Teraz podpowiem coś co nie jest napisane w żadnej ulotce – simeticon to substancja która NIE WCHŁANIA się do organizmu dziecka – działa powierzchniowo czynnie i jest wydalana z kałem w postaci niezmienionej. Co się stanie jak podamy go więcej? Nie są znane przypadki przedawkowania! Ja stosowałam właśnie Bobotic Forte – ale w dawce odpowiadającej Sab simplex – czyli 6 kropli do każdego karmienia. Było zdecydowanie lepiej niż przy stosowaniu zgodnie z ulotką tylko tych 3 kropli!
Ot i cała tajemnica wokół tajemniczego zagranicznego cudownego specyfiku została rozwiana! ;)
http://farmamama.blogujaca.pl/category/ciaza-i-karmienie/
Odpowiedzi
Polecam blog , duzo fajnego czytnia o suplementach diety dla dzieci i dorosłych pisane okiem specjalisty bofarmceuty ;)
Nie mogę się powstrzymać przed wyrażeniem swojej opinii. Wiele się o tym ostatnio mówi w mediach społecznościowych – że „rośnie pokolenie lekomanów” albo, że „leniwe matki zamiast pilnować dobrze zbilansowanej diety dziecka idą do apteki po gotowe preparaty”, bo „lepiej wzmacniać organizm hartowaniem, miodem i malinami niż sztucznym syropem z apteki”.
Ano racja – jedna reklama pogania drugą… Mój mąż nawet ostatnio stwierdził, że kobieta ma łykać tabletki, żeby nie jeść a dziecko na odwrót… ;) Limitki, żeby nie jeść słodyczy, Apetizer by niejadek zjadł obiadek, do tego Tran Mollers na odporność i super żelki Cerutin z witaminami, które Twoje dziecko uwielbia bo są w kształcie dinozaurów czy jakiś tam miśków… A wieczorem, żeby nie było niewyspane następnego dnia (bo potem cały dzień jest zmęczone w szkole, a przecież nie chcesz tego, prawda?) – podaj mu Tulleo… Nawet mój syn wie, że Lizaki Natursept „dzieciom smakują i gardło kurują” a ten syrop z reklamy to jest na suchy i mokry kaszel (Herbapect).
Suplementacja zaczyna się już w okresie płodowym. Kwas foliowy. Zaryzykujesz rozszczep kręgosłupa i nie weźmiesz? Założę się że nie! A zaraz potem idzie omega-3 – przyspiesza rozwój mózgu i oczu dziecka. No chyba chcesz, żeby było mądre i dobrze widziało? A witaminy? Dzieci uwielbiają żelki. To nic, że zawierają tylko kilka witamin i cukier – przecież dbasz o swoje dziecko! Hitem ostatnich reklam jest nieszczęsne Tulleo. Komu się chce w środku nocy wstawać do dziecka? No wiadomo, że nikomu, lepiej dać syropek na sen… Rewelacyjnie się sprzedaje bo nie ma żadnego produktu na sen dla dzieci od 3 lat bez recepty. A niewyspany rodzic to zdesperowany rodzic. Najlepsze jest to poczucie winy, które wzbudza reklama – bo każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. I klient zjawia się w aptece…
Nie jestem zwolenniczką podawania syropków na wszystko i bez potrzeby. Zawsze zaczynam leczenie moich dzieci od naturalnych metod. Swoim dzieciom podaję na stałe tylko tran. Ten z reklamy, ale bynajmniej nie przekonała mnie do tego reklama tylko jego skład i …smak. Miód jemy/pijemy codziennie. Uważam, że nasza dieta jest dobrze zbilansowana, jemy owoce i warzywa, reglamentujemy dzieciom słodycze. Mimo tego chcę zaznaczyć, że jestem z tych „leniwych matek” i kupuję syropki w aptece! Tak – teraz to już widzę te komentarze, że przecież lepiej dać maliny i napar z lipy… Nie są to niestety egzemplarze, które wypiją mi zaparzone ziółka i przeziębienie im minie. Jeśli Ty takie masz – gratuluję! Są różne dzieci i mają różne organizmy – jedne chorują mniej i przeziębienie trwa u nich 3 dni a inne – tak jak moje – z głupiego przeziębienia wychodzą ponad tydzień (o ile zapalenie oskrzeli się nie wywiąże)! Może ma na to wpływ alergia/astma – nie mnie to osądzać. Staram się wspierać ich układ odpornościowy jak najbardziej naturalnie. A preparaty które im podaję z apteki też wybieram – porównuję skład, zawartość substancji, nawet aromaty! Po to właśnie zaczęłam pisać ten blog. Żeby nie kupować nie wiadomo ile preparatów na wszystko a wybrać ten jeden, który naprawdę trzeba. O ile trzeba.
Jako farmaceutka stojąca po drugiej stronie lady zawsze polecam najpierw naturalne metody. Przykładowo jeśli przyjdziesz do mnie po Apetizer na pewno spytam o wagę dziecka (BMI) i jego dietę – czy nie podjada słodyczy przed głównymi posiłkami, ile dokładnie je i kiedy. Może nie jest konieczny Apetizer? Ten schemat można powtórzyć z większością suplementów. Może naprawdę nie są konieczne.
Ale czasem warto się nimi wspomóc, np. ja wybieram suplementy lub leki bez recepty (dla siebie lub dzieci), kiedy:
- mają dużą zawartość substancji czynnej w 1 porcji – np. wyciąg z 1,5 kg żurawiny w 1 kapsułce, albo czosnek – mogę zjeść 1 kapsułkę bezzapachowego wyciągu z czosnku zamiast całej główki
- nie dostarczam z pożywieniem danych witamin czy minerałów czy innych składników lub dostarczam ale w niewystarczającej ilości – np. wapń przy diecie bezmlecznej, witaminy z żelazem lub samo żelazo w okresie karmienia piersią lub po cięższej i długiej chorobie u dzieci, omega-3/tran (bo nie jemy ryb 3x w tygodniu tak jak się powinno). A tak na marginesie – mamy tak przetworzoną żywność, że np. te ziemniaki, które dzisiaj jemy mają pewnie połowę tych witamin i minerałów co jedli nasi dziadkowie a za to 2x tyle substancji szkodliwych. O ile nie są modyfikowane genetycznie…
- w przeziębieniu – niezbędne są mi syropy przeciwgorączkowe (a to czysta chemia), idę na łatwiznę jeśli chodzi o metody naturalne i zamiast lipy i malin (lipy dzieci moje nie tkną a malin swoich nie mam) kupuję Lipomal. Zamiast zrobić syrop cebulowy (który u mnie wytrzymuje bez zepsucia pół dnia, nie wiem czemu) kupuję gotowy. Tak – konserwanty. Podobnie inne syropy na przeziębienie – z czarnym bzem, prawoślazem, bluszczem, tymiankiem, szałwią…. i tu można wymieniać. Czy jestem „leniwą matką”?
To teraz przyznaj czy na gorączkę stosujesz leki z ibuprofenem/paracetamolem czy czekasz aż sama spadnie??? A na kaszel??? Jeśli znajdzie się jakaś czytająca to osoba, która nigdy nie stosowała u dzieci ŻADNYCH suplementów to koniecznie proszę o komentarz! Jeśli chcesz napisać co o tym myślisz – też się nie krępuj! Po to są komentarze.
http://farmamama.blogujaca.pl/by-niejadek-zjadl-obiadek-i-inne-reklamy-co-o-tym-mysle/
Nie mogę się powstrzymać przed wyrażeniem swojej opinii. Wiele się o tym ostatnio mówi w mediach społecznościowych – że „rośnie pokolenie lekomanów” albo, że „leniwe matki zamiast pilnować dobrze zbilansowanej diety dziecka idą do apteki po gotowe preparaty”, bo „lepiej wzmacniać organizm hartowaniem, miodem i malinami niż sztucznym syropem z apteki”.
Ano racja – jedna reklama pogania drugą… Mój mąż nawet ostatnio stwierdził, że kobieta ma łykać tabletki, żeby nie jeść a dziecko na odwrót… ;) Limitki, żeby nie jeść słodyczy, Apetizer by niejadek zjadł obiadek, do tego Tran Mollers na odporność i super żelki Cerutin z witaminami, które Twoje dziecko uwielbia bo są w kształcie dinozaurów czy jakiś tam miśków… A wieczorem, żeby nie było niewyspane następnego dnia (bo potem cały dzień jest zmęczone w szkole, a przecież nie chcesz tego, prawda?) – podaj mu Tulleo… Nawet mój syn wie, że Lizaki Natursept „dzieciom smakują i gardło kurują” a ten syrop z reklamy to jest na suchy i mokry kaszel (Herbapect).
Suplementacja zaczyna się już w okresie płodowym. Kwas foliowy. Zaryzykujesz rozszczep kręgosłupa i nie weźmiesz? Założę się że nie! A zaraz potem idzie omega-3 – przyspiesza rozwój mózgu i oczu dziecka. No chyba chcesz, żeby było mądre i dobrze widziało? A witaminy? Dzieci uwielbiają żelki. To nic, że zawierają tylko kilka witamin i cukier – przecież dbasz o swoje dziecko! Hitem ostatnich reklam jest nieszczęsne Tulleo. Komu się chce w środku nocy wstawać do dziecka? No wiadomo, że nikomu, lepiej dać syropek na sen… Rewelacyjnie się sprzedaje bo nie ma żadnego produktu na sen dla dzieci od 3 lat bez recepty. A niewyspany rodzic to zdesperowany rodzic. Najlepsze jest to poczucie winy, które wzbudza reklama – bo każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. I klient zjawia się w aptece…
Nie jestem zwolenniczką podawania syropków na wszystko i bez potrzeby. Zawsze zaczynam leczenie moich dzieci od naturalnych metod. Swoim dzieciom podaję na stałe tylko tran. Ten z reklamy, ale bynajmniej nie przekonała mnie do tego reklama tylko jego skład i …smak. Miód jemy/pijemy codziennie. Uważam, że nasza dieta jest dobrze zbilansowana, jemy owoce i warzywa, reglamentujemy dzieciom słodycze. Mimo tego chcę zaznaczyć, że jestem z tych „leniwych matek” i kupuję syropki w aptece! Tak – teraz to już widzę te komentarze, że przecież lepiej dać maliny i napar z lipy… Nie są to niestety egzemplarze, które wypiją mi zaparzone ziółka i przeziębienie im minie. Jeśli Ty takie masz – gratuluję! Są różne dzieci i mają różne organizmy – jedne chorują mniej i przeziębienie trwa u nich 3 dni a inne – tak jak moje – z głupiego przeziębienia wychodzą ponad tydzień (o ile zapalenie oskrzeli się nie wywiąże)! Może ma na to wpływ alergia/astma – nie mnie to osądzać. Staram się wspierać ich układ odpornościowy jak najbardziej naturalnie. A preparaty które im podaję z apteki też wybieram – porównuję skład, zawartość substancji, nawet aromaty! Po to właśnie zaczęłam pisać ten blog. Żeby nie kupować nie wiadomo ile preparatów na wszystko a wybrać ten jeden, który naprawdę trzeba. O ile trzeba.
Jako farmaceutka stojąca po drugiej stronie lady zawsze polecam najpierw naturalne metody. Przykładowo jeśli przyjdziesz do mnie po Apetizer na pewno spytam o wagę dziecka (BMI) i jego dietę – czy nie podjada słodyczy przed głównymi posiłkami, ile dokładnie je i kiedy. Może nie jest konieczny Apetizer? Ten schemat można powtórzyć z większością suplementów. Może naprawdę nie są konieczne.
Ale czasem warto się nimi wspomóc, np. ja wybieram suplementy lub leki bez recepty (dla siebie lub dzieci), kiedy:
- mają dużą zawartość substancji czynnej w 1 porcji – np. wyciąg z 1,5 kg żurawiny w 1 kapsułce, albo czosnek – mogę zjeść 1 kapsułkę bezzapachowego wyciągu z czosnku zamiast całej główki
- nie dostarczam z pożywieniem danych witamin czy minerałów czy innych składników lub dostarczam ale w niewystarczającej ilości – np. wapń przy diecie bezmlecznej, witaminy z żelazem lub samo żelazo w okresie karmienia piersią lub po cięższej i długiej chorobie u dzieci, omega-3/tran (bo nie jemy ryb 3x w tygodniu tak jak się powinno). A tak na marginesie – mamy tak przetworzoną żywność, że np. te ziemniaki, które dzisiaj jemy mają pewnie połowę tych witamin i minerałów co jedli nasi dziadkowie a za to 2x tyle substancji szkodliwych. O ile nie są modyfikowane genetycznie…
- w przeziębieniu – niezbędne są mi syropy przeciwgorączkowe (a to czysta chemia), idę na łatwiznę jeśli chodzi o metody naturalne i zamiast lipy i malin (lipy dzieci moje nie tkną a malin swoich nie mam) kupuję Lipomal. Zamiast zrobić syrop cebulowy (który u mnie wytrzymuje bez zepsucia pół dnia, nie wiem czemu) kupuję gotowy. Tak – konserwanty. Podobnie inne syropy na przeziębienie – z czarnym bzem, prawoślazem, bluszczem, tymiankiem, szałwią…. i tu można wymieniać. Czy jestem „leniwą matką”?
To teraz przyznaj czy na gorączkę stosujesz leki z ibuprofenem/paracetamolem czy czekasz aż sama spadnie??? A na kaszel??? Jeśli znajdzie się jakaś czytająca to osoba, która nigdy nie stosowała u dzieci ŻADNYCH suplementów to koniecznie proszę o komentarz! Jeśli chcesz napisać co o tym myślisz – też się nie krępuj! Po to są komentarze.
http://farmamama.blogujaca.pl/by-niejadek-zjadl-obiadek-i-inne-reklamy-co-o-tym-mysle/
Jeszcze przeżyłabym syrop na apetyt, ale ten na zasypianie to juz paranoja.
W późniejszym wieku dojdą jeszcze Sesje na lepsze efekty w nauce itp? I całe życie na wspomagaczach, suplementach i witaminach :/