Moje dziecko od poczatku ryczy jak mnie 2 sekundy straci z oczu. Z poczatku sie tym nie przejmowalam, myslalam ze jakos mu sie to wszystko odmieni. Ale od miesiąca jest tragedia jakaś. Tylko ja go mogę karmić, tylko ja go mogę uśpić, tylko ja mogę mu dać skoczka itp. Oczywuscie nie jest tak cały czas ale głownie popołudniami, wieczorami. Wczoraj to była jakaś masakra! Jechałam z rodzicami i malutkim autem. Niestety ja musiałam kierować bo nikt wiecej nie ma prawka. W sumie 220 km. Synek siedzial z tylu z moja mama. Co 5 minut musiałam sie zatrzymywać bo darl sie jak by go zazynali . Jak podeszłym do niego ( nie musiałam nawet nic powiedzieć) od razu cisza. Z pewnością nie jest tak ze boi sie mojej mamy czy coś takiego bo w ciagu dnia ładnie sie z nią bawi, rozmawia, śmieje w głos. On zwyczajnie nie chce widzieć wieczorami nikogo poza mną! Dodam jeszcze ze nie była to pora spania ani drzemki bo synus zasypia miedzy 21-22 dopiero na dobre a to była 16-17. CZy któraś z was tak miała ze swoim dzieckiem. Rozważam wizytę u psychologa niemowlecego bo niedługo nawet zębów nie będę mogła umyć.
2013-05-09 09:13
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!