Jak sobie z tym radzicie? Bo ja czasami mam takie dni jak dzisiaj, że najchętniej trzasnęłabym drzwiami i zostawiłabym ten kierat chociaż na 15 min., a nie mogę. A. pracuje w innej miejscowości, zjeżdża tylko na weekendy, więc pięć dni w tygodniu jestem z Małą sama (nie licząc mamy, która się nią zajmie może godzinę dziennie). A tak poza tym to 24h/7dni w tygodniu jestem na czuwaniu. Nie mamy teraz innej możliwości, więc muszę zacisnąć zęby, ale czasami jest naprawdę ciężko. Chciałabym chociażby mieć poczucie, że np. za kilka h A. wróci z pracy i zajmie się Małą chociaż na godzinkę. Że pomoże, wyręczy w czymś. Że sam zobaczy jakie robi postępy z dnia na dzień, a nie tylko usłyszy relację telefoniczną. Poza tym zawsze to łatwiej i raźniej we dwoje... Czasami mam tak dosyć tego, że jestem wiecznie sama, że się na nim wyżywam, mimo, że to nie jego wina, że pracę ma poza domem. W dzisiejszych czasach trzeba się cieszyć, że jest jakakolwiek praca. ;/ Kiedyś pracował za granicą i widywaliśmy się co miesiąc, ale wtedy nie mieliśmy jeszcze dziecka...
A Wy jak sobie radzicie z samotną opieką nad Maluchami? Też macie takie chwile kryzysu?
Odpowiedzi
a takie załamania 'mam ochote wyjść, choć na chwilę' miewa niejedna, mnie też się zdarzały. pomyśl sobie, że to dzieciątko jest zdane na Ciebie i jesteś mu potrzebna. to wiele Ci pomoże.