Numerem jeden jest dokarmianie i to przeważnie nowymi potrawami, których ja normalnie bym nie podała.
Ja chyba nadopiekuńcza z lekka, a on czasem bezmyślny ;)
Taki teraz jest mój zakochany w Marcelku, że właśnie sobie uśpił go na łóżku ( to już drugi raz)
Nieee, wcale przecież nie o to chodzi, że nauczyłam Marcelka z bólem serca spać w swoim łóżeczku, a nawet nauczyłam go zasypiać samemu bez wspomagaczy pod postacią moich dłoni głaskających go.
Tak ten mój mąż się ostatnio zmienił - ale przyznaję się, miło mi patrzeć jak pragnie oddać cały świat Marcelemu.
Tylko jedno ale - niech mi go dziadostwa nie uczy ;P
Wasi panowie też rozpieszczają Wasze pociechy? Czy to bardziej Wy je rozpieszczacie a tatusiowie tylko Was stopują?