Pierwszy tydzień - dramat ;) - nie było w ogóle sensu stawiać nocnika, bo za każdym zasikaniem się był płacz (delikatnie mówiąc)
Oczywiście w nocy też wszystko zasikane.
Nad ranem w naszym łóżku także :P
W drugim tygodniu załapała, że jak idzie siku, to trzeba dawać znać - wtedy dziecko pod pachę i sadzanie na nocnik. Czasami zdążyliśmy, częściej jednak nie ;) Oczywiście za każdym trafieniem w nocnik nagroda + pochwała
Trzeci-czwarty tydzień - zaczęło się wołanie, 'siku' z na tyle dużym wyprzedzeniem, że zasikiwanie spodni/rajt było już raczej sporadyczne.
Podsumowując - nie robiliśmy nic na siłę, zaczęliśmy na początku maja, więc było już w miarę ciepło - po tygodniu-półtora sama załapała, że musi zdążyć na nocnik, bo niezbyt fajnie jest chodzić w mokrych rajtach ;)