grunt ze wszystko juz w porzadku , wypadki zdarzaja sie wiekszosci dzieci , mniejsze lub wieksze .
Stało się. Nie dopilnowałam. Moja wina. Szukam w głowie rozgrzeszenia.
Złapała ze stołu gorący kubek z herbatą. Jak? Nie wiem.
Byłam odwrócona tyłem i robiłam jej durnowatą kaszkę. Sekunda. Bomba bólu w jej ciele.
Aż do przyjazdu karetki byłam pewna, że oszpeciłam jej pół ciała i twarz. Na szczęście w szpitalu zapewniają, że Mała miała całkiem dużo szczęścia i raczej śladu nie będzie. Ucierpiało ramię. Lewe.
Sumienie mnie gryzie bo nie byłam w stanie od razu wezwać pomocy. Sposób udzielenia pierwszej pomocy był totalnie intuicyjny i po tym jak nagle po schłodzeniu skóra zaczęła się złuszczać, zanikać, zwijać się i rwać od każdego ruchu zaczynałam wątpić czy intuicja dobrze podpowiada.
Zgłupiałam i nie wiedziałam już co robić, żeby bardziej nie szkodzić i nie sprawiać jej bólu.
Przestałam w pewnym momencie myśleć już o tym jak zabrać z niej ten ból, który ją spala od środka. Sekundy czekania na pomoc były godzinami.
Teraz już wszystko lepiej. Śpi. Jest dzielna. Nie wybaczę sobie, że nie potrafiłam szybciej zadzwonić na pogotowie..bo.. bo bariera językowa.
Pierwszy poważny wypadek na obczyźnie a ja musiałam liczyć, że ktoś w końcu odbierze telefon i zadzwoni na pogotowie.
Taka jestem. Nawaliłam.
A powracając do pytania. Wiecie jak ratować? Potraficie? Ratowałyście?
Ja kilka razy w moim krótkim życiu ratowałam.
Chociaż właściwie byłam dzieciakiem to wychodziło mi to lepiej.
Dzisiaj chodziło o małe dziecko. Moje dziecko. Nie życzę nikomu.
Odpowiedzi
grunt ze wszystko juz w porzadku , wypadki zdarzaja sie wiekszosci dzieci , mniejsze lub wieksze .