Nie wiem czy tylko ja mam takie obawy. Moja ciąża z synkiem była pasmem zakazów nakazów etc, ale znosiłam to dzielnie, w końcu robiło się to dla małej istotki. Poród to heh, średnia przyjemność, jeszcze dodatkowo zostałam pocięta - i to mnie najbardziej chyba zabolało - cc. Przez całą ciążę marzyło mi się rodzić sn, a jak przyszło co do czego to dostałam oksy i męczyłam się okrutnie co i tak skończyło się rachuciachu. Po porodzie ciężkie wspomnienia z karmieniem - dziecko zapłakane bo mu nie szło, rana po cc była dodatkowo powodem do płaczu - przeżyłam to jakoś razem z mężem. Teraz już wszystko się unormowało i dzidziuś już daje mniej popalić, ale ja kiedy patrzę na swój obwisły brzuch, ranę, i te okropne rozstępy to jest mi siebie żal. I pomimo udanego małżeństwa boję się czy mąż mnie taką będzie chciał jak to zobaczy ( nie widział jeszcze tej zebry ani rany). Mój gin powiedziała, że mogę planować ciążę minimum za dwa lata - i tu pojawia się od razu rozterka bo marzy mi się drugie dzieciątko, a z drugiej strony boję się tego wszystkiego.. co prawda wtedy już nie będę szukała rozwiązań po omacku tylko będę wiedzieć jak obejść się z noworodkiem i ze sobą - ale jak o tym myślę to towarzyszy temu jakaś trauma. Nie wiem jak o tym myśleć by sobie z tym poradzić...
Czy będąc mamą po raz pierwszy też się tak potem bałyście drugiego bobasa? Ja nie wiem jak będę się kochać z mężem żeby nie myśleć teraz o tym :/ pocieszcie mnie że takie myślenie przechodzi z czasem a z drugim dzieckiem na pewno dam radę. Potrzebuje chyba słów otuchy...
Odpowiedzi
zaszlam w ciaze w styczniu, planowana.
ale potrzebowalam 1,5 roku zeby zapomniec o wszytskim i na nowo cieszyc sie tym cudem.
napewno przed porodem wroca wspomnienia, ale nie przejmuje sie tym.
wazne zeby moja Lenka miala rodzenstwo.
Co do meza, napewno nie bedzie mu to przeszkadzalo.
chyba ze jest jakims tyranem bez serca.